poniedziałek, 4 stycznia 2010

Leczenie i dbanie o higienę szkodzi

Znana to prawda, że trzeba mieć zdrowie, aby się leczyć. Wiele lat temu, gdy byłem w wojsku, potwornie rozbolał mnie ząb. Jako że w jednostce była przychodnia stomatologiczna, udałem się tam po pomoc. Przyjęła mnie kobieta o manierach szefa kompanii. Raz dwa założyła opatrunek, a może i od razu plombę i uznała, że jest po sprawie. Na moją uwagę, że nie mogę domknąć szczęki, bo nałożyła za dużo utwardzacza, najpierw wrzasnęła na mnie, ponieważ jednak nie ustępowałem, trochę spiłowała nadmiar plomby. Kiedy skończyła, stwierdziłem, że buzia nadal mi się nie domyka, ale mając dosyć pokrzykiwania dentystki sadystki, zmilczałem to i wyszedłem z gabinetu. Później dowiedziałem się, że pani od zębów pracowała wcześniej we więzieniu. Po kilku dniach ząb zaczął dokuczać mi jeszcze bardziej. Nocą przed wyjazdem na poligon ból stał się tak dokuczliwy, że poszedłem do miasta na pogotowie. Tam dwie miłe panie stwierdziły, że najprawdopodobniej z powodu fatalnego założenia plomby dostałem zapalenia zęba i nie pozostaje już nic innego tylko ekstrakcja. Ponieważ był to jeden z zębów trzonowych, kobiety namęczyły się co niemiara, a ja po zabiegu znalazłem się na podpórce do nóg fotela dentystycznego, natomiast nogi miałem tak oplątane wokół sprzętów, że z trudem się uwolniłem. Jakoś jednak przeżyłem to piekło i pojechałem do jego drugiego kręgu, czyli na poligon zimowy.

Przypomniała mi się ta historia dziś, gdy przeczytałem, że płatny zabójca Iwan zmarł na zator płucny w trakcie leczenia w areszcie szpitalnym. Zmarł akurat wtedy, gdy w związku z poprawą stanu zdrowia przeniesiono go ze szpitala cywilnego do szpitalnej izolatki w areszcie. Żeby było jeszcze bardziej absurdalnie, pożegnał się z życiem w chwili, gdy zapragnął umyć nogi. Potwierdziła się więc i druga prawda, że częste mycie, skraca życie.

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,7416392,Ziobro__Zirajewski_nie_mial_powodu__by_popelnic_samobojstwo.html

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,7416287,Sprawa_Paply__Artur_Zirajewski__Iwan__nie_zyje.html


"- W dniach 16 i 22 grudnia miał widzenia z żoną. 22 i 23 grudnia otrzymywał paczki żywnościowe. 23 grudnia otrzymał też - jak ustalono po rozmowie z współwięźniami - gryps, od jednego z innych skazanych, po przeczytaniu którego był niezadowolony i spalił go. Spalił również większość swojej korespondencji, pism i notatek - mówił na specjalnej konferencji prasowej dyrektor służby więziennej.

28 grudnia Zirajewski nie stawił się na porannym apelu o 6.30. Wezwany do jego celi lekarz stwierdził zatrucie lekami i skazany trafił do szpitala MSWiA w Gdańsku, gdzie był pod ochroną funkcjonariuszy służby więziennej i policyjnych antyterrorystów. - 31 grudnia został wypisany ze szpitala MSWiA i przeniesiony do szpitala w areszcie śledczym. Przebywał cały czas w sali z przeszkloną ścianą, pod stałą obserwacją funkcjonariusza. Na sali był również monitoring - mówił dalej na konferencji pułkownik Dubiel.
W międzyczasie lekarze zdiagnozowali zatrucie przypisanym Zirajewskiemu na sen lekiem estazolan, oraz zapalenie płuc.

3 stycznia Zirajewski upadł i nie dawał oznak życia. Wezwany lekarz i pielęgniarka zaczęli reanimację, którą kontynuowała ekipa pogotowia. O 15.39 stwierdzono zgon.

Po tym, jak Zirajewski spalił swoje notatki, napisał do żony list, który znaleziono podczas przeszukania celi. Zawarł w nim wskazówki dotyczące wychowania dzieci, oraz pełnomocnictwo dotyczące postępowania przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości - ujawnił szef więziennictwa na konferencji. Podczas spotkania przedstawiciele ministerstwa i służby więziennej powtarzali, że nic nie wskazuje na samobójstwo Zirajewskiego."

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,7416891,Zirajewski_spalil_notatki_po_otrzymaniu_grypsu__Kontrola.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz