poniedziałek, 28 grudnia 2009

Dwie sprawy. Dwie osoby

Waldemar Pawlak wyraźnie pragnie dorównać czołówce Platformy w insynuacjach pod adresem PiSu. Dziś ogłosił, że z winy rządu Jarosława Kaczyńskiego Polska straciła 3 miliardy złotych na dostawach gazu.

O czym nie chce pamiętać naczelny strażak III RP?

1. o strategii dywersyfikacji dostaw gazu przyjętej, realizowanej przez PiS, a porzuconej przez rząd Tuska i Palwaka
2. o sprawie umorzenia pół miliarda dla J&S
3. o cenach gazu w czasach rządów PiSu, stąd kontrakt był tylko na trzy lata (mówił o tym publicznie poseł PiS Maks Kraczkowski z komisji gospodarki w odpowiedzi na zarzuty Pawlaka)
4. o skandalicznym uzależnieniu Polski od dostaw gazu z Rosji, co zawdzięczamy Pawlakowi, który podpisał wieloletni kontrakt na ogromne kwoty gazu po niekorzystnych cenach i jeszcze się tłumaczy, że dostał fałszywe dane od urzędników
5. o swojej zgodzie na wyeliminowanie z gry firmy Gudzowatego, która dawała stronie polskiej pewien atut w rozmowach z Rosjanami

http://www.tvp.info/informacje/polska/pawlak-to-przez-poprzedni-rzad-stracilismy-3-mld-zl

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,7384341,Politycy_znow_kloca_sie_o_gaz.html

http://wiadomosci.onet.pl/2098998,11,polskiej_stronie_podkladano_zmanipulowane_dane,item.html

http://www.tvn24.pl/-1,1634560,0,1,awantury-o-gaz-ciag-dalszy,wiadomosc.html

http://www.wprost.pl/ar/181718/PiS-rzad-uzaleznia-Polske-od-rosyjskiego-gazu/

http://nafta.wnp.pl/pawlak-nie-mial-podstaw-do-umorzenia-kary-j-s,41786_1_0_0.html


Dziś odtrąbiono również, że przyczyną śmierci Grzegorza Michniewicza dyrektora kancelarii premiera Tuska i jednocześnie szefa ochrony informacji niejawnych łamanych przez tajne było samobójstwo.  Szybko i cicho poradzono sobie z tą niezwykłą sytuacją, że człowiek odpowiedzialny za najbardziej newralgiczne dla państwa informacje traci życie w tak tajemniczych okolicznościach.

http://www.tvp.info/informacje/polska/przyczyna-smierci-michniewicza-samobojstwo

Grzegorz Michniewicz był absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Ukończył Podyplomowe Studia Integracji Europejskiej i Bezpieczeństwa Międzynarodowego w Wojskowej Akademii Technicznej.



W latach 1989 - 1998 pracował w Kancelarii Senatu, od 1998 roku w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, najpierw jako Dyrektor Biura Dyrektora Generalnego, a w latach 1999 - 2007 Dyrektor Biura Ochrony. Jako Pełnomocnik do Spraw Ochrony Informacji Niejawnych, Administrator Danych - zajmował się m.in. ochroną informacji niejawnych oraz ochroną danych osobowych. W latach 2000 - 2001 był Pełnomocnikiem do Spraw Ochrony Informacji Niejawnych w Rządowym Centrum Legislacji.

 
Był urzędnikiem służby cywilnej. Od 4 stycznia 2008 roku był Dyrektorem Generalnym w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Zasiadał także w radzie nadzorczej PKN Orlen.

http://wiadomosci.onet.pl/2100815,11,tajemnicza_smierc_dyrektora_kancelarii_premiera,item.html

Powinniśmy się trzymać standardów

"Powinniśmy się trzymać standardów – mówi Mirosław Sekuła z PO, szef komisji hazardowej."

A gościa od hazardu, który przyszedł do pana jako szefa  komisji finansów z teczką wypchaną forsą, pan poseł pamięta?

P. S. Zbynio Sylwestra spędza na cmentarzu, czy w Zieleńcu u Rysia?


Blokada Wassermanna    http://www.rp.pl/artykul/16,411866.html

SEKUŁA, HAZARD I TORBA PIENIĘDZY   http://www.niezalezna.pl/article/show/id/27536

"Na 90 procent, Rysiu, że załatwimy."   http://www.tvn24.pl/12690,1621932,0,1,na-90-procent--rysiu--ze-zalatwimy-walcze,wiadomosc.html

czwartek, 17 grudnia 2009

Dobra wiadomość dla Lecha Kaczyńskiego

Nie ma dziś prawie nikogo, kto by twierdził, że Lech Kaczyński ma poważne szanse na reelekcję. Nawet zdeklarowani sympatycy obecnego prezydenta raczej w to powątpiewają. Warto się jednak zastanowić, na co liczy Jarosław Kaczyński, twardo forsując swego brata po raz kolejny na prezydenta.

Myślę, że prezes Kaczyński chce przede wszystkim utrzymać przywództwo w partii i obawia się, że jakiekolwiek zawahanie/zawirowanie wokół kandydata PiSu na stanowisko prezydenta państwa mogłoby uruchomić lawinę zdarzeń prowadzącą do poważnych zmian w kierownictwie Prawa i Sprawiedliwości, a tym samym może nawet do rozpadu tego ugrupowania, gdyby doszło do otwartej wojny o przywództwo. To jednak za mało, by utrzymać w dłuższym czasoookresie spójność w PiSie i stanowisko szefa partii, bowiem w przypadku przegranej Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich również prawdopodobne jest przesilenie w PiSie skutkujące wotum nieufności dla prezesa Kaczyńskiego i jego zaufanych.

Na czym opiera więc Jarosław Kaczyńskich swe rachuby?

Wyliczmy w punktach:

1. ponura prawda o rządach Platformy zacznie docierać w końcu do szerokich kręgów społeczeństwa

2. wewnętrzne spory w PO przybierać będą na sile tym bardziej, im większe będą tej partii problemy z rządzeniem

3. narastać będzie presja konkurentów typu Olechowski, Piskorski i sił, które za nimi stoją

4. coraz większe zastępy działaczy PO będą mieć problemy z prawem

5. za rok - jesienią 2010, notowania Platformy, jej rządu, a tym samym Tuska spadną poniżej dwudziestu, a może i poniżej dziesięciu procent

6. na lewicy pojawi się taki kandydat, który nie dość że zgarnie Tuskowi część populistycznego elektoratu, to jeszcze na dodatek przerzuci w drugiej turze swe poparcie na Lecha Kaczyńskiego
A propos punktu szóstego - taki kandydat się dziś ujawnił. Jest to Adam Gierek, syn cieszącego się do dziś sympatią wielu Polaków byłego I sekretarza PZPR Edwarda Gierka. Przypomnę, że prof. Gierek w poprzedniej kampanii prezydenckiej poparł w drugiej turze Lecha Kaczyńskiego. Sądzę więc, że i w 2010 r. to samo może mieć miejsce.

Czy jednak elektorat "młodego" Gierka może mieć jakiekolwiek znaczenie? Czy nie będzie zbyt nikły? Czy Gierek - kandydat Unii Pracy się zaznaczy, zwłaszcza na tle takich "tuzów" lewicy jak Nałęcz, Szmajdziński, albo Cimoszewicz? Zacznijmy od końca, otóż wydaje mi się, że wieczny outsider Cimoszewicz nie dostanie nominacji od nikogo. Z kolei wskazany przez SdPl i PD Nałęcz nie ma szans, ponieważ to po pierwsze JEST NAŁĘCZ – profesor z pretensjami do wielkości (tego nikt nie kupuje), a po drugie ma reprezentować partie dziś kanapowe, pozbawione zaplecza - struktur, pieniędzy i sponsorów. Na konia, który nie wiadomo nawet, czy dowlecze się do mety, kto o zdrowych zmysłach postawi? Podobnie Szmajdziński - wzorcowy egzemplarz z poematu Janusza Szpotańskiego ze swoim "wicie rozumicie" coż może zaoferować poza nostalgiczną czkawką swym głodnym władzy towarzyszom? Po stronie postkomunistycznej lewicy liczyć się dziś może zatem jedynie Adam Gierek, za którym stoi legenda ojca, który "chciał dobrze". Jeśli Unia Pracy znajdzie wolontariuszy-entuzjastów, a niewykluczone, że po kilku latach postu i zdominowania polskiej polityki przez partie postsolidarnościowe pojawią się tacy po lewej stronie sceny, to prof. Gierek może zrobić Tuskowi niespodziankę podobną do tej, jaką zrobił przed laty Tymiński Mazowieckiemu. Mimo wszystko nie wróżę kandydatowi lewicy dziś wygranej, ponieważ skłóceni i poważnie osłabieni odcięciem od państwowego koryta postkomuniści jeszcze długo, a być może już nigdy, nie odbudują swej dawnej potęgi. PO nie pozwoli im się wzmocnić finansowo, póki co muszą więc bazować przede wszystkim na wierności starych sprawdzonych działaczy i na entuzjazmie niewielkiej grupki młodych lewackich radykałów. Przy dobrej organizacji i wykorzystaniu tego potencjału mogą jednak przeciągnąć na swoją stronę zarówno zniechęconych do polityki PO starszych jak i młodych wyborców, którzy boją się kaczyzmu. Na drugą turę może to nie wystarczyć, bowiem zarówno PO jak i PiS dysponują ogromnym zapleczem finansowo-organizacyjnym oraz sporym stałym elektoratem, jednak może to być wystarczające do zachwiania pozycją kandydata PO na tyle, że w drugiej turze przegra on starcie z Lechem Kaczyńskim.

niedziela, 13 grudnia 2009

Blues stanu wojennego

Niebo dziś,
szare niebo dziś.
Nie mogę, nie wolno mi
w góry dzisiaj iść.
Zabronione jest patrzenie,
patrzenie
ze szczytów w dół.

Ziemię ktoś,
wolną ziemię ktoś
podeptał,
ludzi śledząc wciąż.
W jego celownikach oczu,
w celownikach jego dział
tli się zło.

Nie ma mnie,
naprawdę nie ma mnie.
Mój szpiegu, przyjdź, zobacz, że
śpiewa tylko cień.
Lecz choć spalony w ogniu zdarzeń,
unicestwiony słowem twym,
nie zgadzam się.


Utwór napisałem, jak tytuł wskazuje, w stanie wojennym. Wykonuje się go jak klasycznego bluesa. Nie podejmuję się dziś zagrania i zaśpiewania, ale żeby dać jakieś wyobrażenie, jak to powinno brzmieć, podpowiem, że wokal ma przypominać Johna Mayalla, z dodatkiem Nalepy i Piekarczyka. :) Ostatni wers powtarzamy przechodząc przez trzy akordy. Życzę wszystkim, którzy zechcą się sprawdzić, powodzenia.

sobota, 12 grudnia 2009

"Jeżeli w jakimś kraju"




Na jaki naród?

 Na jaki naród
śmie się jeszcze powoływać
samozwańcza władza,
która na obcy rozkaz
wszczęła wojnę przeciwko swemu narodowi?
Jaki naród miałaby ocalać?
To naród szuka
przed nią


ocalenia

 
XII, 81








            Nie strzelajcie

 Żołnierze nie strzelajcie do nas!
Nie strzelajcie do swoich braci.
Jesteśmy bezbronni, a wy
będziecie musieli do nas wrócić.
Ci, którzy was wcielili
do przymusowej służby wojskowej
i teraz rozkazują wam strzelać,


kiedyś wyprą się swoich rozkazów.

XII, 81

 







Szczególnie obraźliwe

 Nie jest prawdą,
że internowanych
przetrzymuje się w obozach koncentracyjnych.
Jest to szczególnie obraźliwe dla narodu,
który przeżył okupację -
oświadcza zmilitaryzowany rząd polski
okupowanemu narodowi.

 
XII, 81








  Ratujemy ojczyznę


- Ratujemy ojczyznę –
wołają zdrajcy ojczyzny
gotowi nadal okupować swój kraj,
gotowi nadal zabijać bezbronnych,
więzić niewinnych,
gotowi zaprzedawać naród
w coraz większą niewolę,


byle pozostać przy władzy.
 






Tak samo cierpliwie

Wy, których jedyną siłą
jest przemoc i gwałt,
wiedzcie,
że tak samo cierpliwie
jak waszą pychę znosimy i fałsz,


zniesiemy was
z powierzchni ziemi.

I, 82








Tym, którzy bronią wojny

Tym, którzy bronią wojny,
jaką samozwańcza władza
wszczęła przeciwko swemu narodowi
i mówią:
- To są wewnętrzne sprawy Polski,
nie wolno do nich się wtrącać –
odpowiadamy:
Jeżeli w jakimś kraju
strzela się do ludzi,
jeżeli w jakimś kraju
przepełnione są więzienia,
jeżeli jakimś krajem
rządzi tajna policja
i jawne bezprawie,
trzeba bić na alarm.
Nie chcemy, żeby wewnętrzną sprawą Polski
były zbrodnie,
głód, wyzysk, hańba i rozpacz.


I, 82








 



Drżą ze strachu

Bezsilne jest zło
wobec dobroci.
Bezsilna jest przemoc
wobec bezbronnych.

Mali są i bezsilni
czciciele przemocy:
drżą ze strachu
za plecami swych służb
bezpieczeństwa,
wojska, milicji i partii.

Niegodni pogardy
kłamią:
- Nie chcemy krwi –
a rozkazują,
żeby bić i zabijać.

Krzyczą:
- Historia nas osądzi –
kiedy ich zbrodnie

już ich osądziły.

I, 82







Dobroć jest bezbronna

Dobroć jest bezbronna,
ale nie bezsilna.

Dobroci nie trzeba siły.
Dobroć sama jest siłą.

Dobroć nie musi zwyciężać:
dobroć jest

nieśmiertelna.

I, 82

 

 
 
Autorem wierszy jest Ryszard Krynicki - poeta, tłumacz, wydawca. Cykl zatytułowany "Jeżeli w jakimś kraju" powstał w stanie wojennym. Utwory publikuję za zgodą Autora.
 
 
 

Ryszard Krynicki
zdjęcie pochodzi z 1981 r.


Chruszczow kieruje polską

delegacją na szczycie klimatycznym w Kopenhadze.

"W przekonaniu prof. Szyszko, w Kopenhadze nasz kraj przegrywa swoją wielką szansę gospodarczą. Błędem jest już to, że na czele polskiej delegacji stoi Tomasz Chruszczow, dyrektor Departamentu Zmian Klimatu i Ochrony Atmosfery w resorcie środowiska, podczas gdy w skład innych delegacji wchodzą ministrowie środowiska, często także gospodarki i spraw zagranicznych, a nawet premierzy. - Polski negocjator nie będzie miał nawet prawa siąść przy herbacie z tymi delegatami - ironizował prof. Szyszko."

"Szczyt klimatyczny w Kopenhadze to wielka walka i wielkie pieniądze - stwierdził też prof. Jan Szyszko, poseł PiS, były minister środowiska w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Prawo i Sprawiedliwość wystosowało wczoraj apel do rządu, by wydał oficjalny komunikat, który zmusiłby Komisję Europejską do opublikowania danych pokazujących, które kraje spełniają wymogi protokołu z Kioto, które dokonały redukcji emisji CO2, a które się od tego uchylały. Ma to pokazać, że to nie Polska jest "głównym trucicielem atmosfery", jak chciano by ją na szczycie zaklasyfikować."

 http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=102100

piątek, 11 grudnia 2009

ABW = III RP

Alek
Bolek
Wolski

poniedziałek, 7 grudnia 2009

Tyrania czasopism

Na początek pytanie retoryczne. Pamięta ktoś jeszcze histerię związaną z dziurą ozonową? Nie? A przecież przewyższała ona chyba nawet tę związaną z globalnym ociepleniem i świńską grypą. Dlaczego zatem nikt się dziś nie przejmuje tym, że nad Antarktyką promieniowanie kosmiczne zabija ponoć wszystko co żywe? :) Odpowiedź jest prosta: bo gazety o tym nie piszą.

Rosyjski dysydent – fizyk Kapica nazwał kiedyś nagłaśnianie przez media teorii dotyczących wpływu człowieka na klimat geszeftem. Według niego jedna tylko firma Dupont zarobiła miliardy dolarów na wprowadzaniu tzw. "produktów ekologicznych".


Dzisiejsze gazety w związku z rozpoczynającym się w Kopenhadze sabatem klimatycznym ogłosiły apokaliptyczny w tonie apel, za pomocą którego chcą wymusić na politykach podjęcie decyzji mających powstrzymać ocieplenie klimatu. Tak naprawdę jednak chodzi o wyczyszczenie naszych kieszeni i cofnięcie świata do epoki wozów drabiniastych. Ukryte przesłanie jest proste: stadem ogłupionych biedaków jeszcze łatwiej da się manipulować.

"Aż 56 gazet w 44 krajach mówi dziś po raz pierwszy jednym głosem, publikując ten sam komentarz redakcyjny. Zdecydowaliśmy się na to, gdyż ludzkość stanęła wobec wielkiego zagrożenia. Jeśli nie podejmiemy wspólnych działań, zmiany klimatyczne zniszczą naszą planetę, bezpieczeństwo i dobrobyt."

Śmiać mi się chce, kiedy to czytam. Klimat chcą zmieniać. A może Wisłę kijem zawracać? Był już kiedyś w dziejach nauki taki mądrala. Łysenko się nazywał, buszował w sowieckiej biologii. Twierdził np., że jak człowiek (sowiecki oczywiście) bardzo się uprze, to z zasianego żyta wyrośnie pszenica. Panowanie Łysenki skończyło się jednak nie odkryciem alchemicznego kamienia zdolnego przemieniać kamienie w jedzenie, lecz wykończeniem dobrze zapowiadającej się na początku XX wieku rosyjskiej genetyki i niemal zupełną zagładą Morza Aralskiego oraz żyznych i bogatych przed Stalinem dolin wzdłuż Syr i Amu-darii.


A oto katalog pozostałych głupot zawartych rzeczonym apelu zachodnich Łysenków:

1. apokaliptyczna wizja:

"Połowa gatunków na Ziemi mogłaby wyginąć, miliony ludzi straciłyby domy, oceany pochłonęłyby całe państwa."

2. ekologiczna historiozofia i eschatologia:

"Zmiany klimatu dokonywały się przez wieki, ich skutki pozostaną z nami na zawsze."

3. marksistowska pryncypialność:

"To bogaty świat jest jednak odpowiedzialny za większość zgromadzonego w atmosferze dwutlenku węgla - trzy czwarte łącznej ilości wyemitowanej od 1850 r."

4. leninowska frazeologia:

"Społeczna sprawiedliwość wymaga od krajów uprzemysłowionych, by sięgnęły głęboko do kieszeni"

5. churchilowska brutalna szczerość:

"Transformacja będzie kosztowna, lecz znacznie tańsza niż ratowanie światowego sektora finansowego. I znacznie tańsza niż skutki zaniechania.


Wielu z nas, zwłaszcza w świecie uprzemysłowionym, będzie musiało zmienić styl życia. Kończy się era lotów tańszych niż taksówka na lotnisko. Będziemy musieli inteligentniej robić zakupy, jeść i podróżować. Więcej płacić za energię i mniej jej zużywać."

6. gruszki na wierzbie:

"Ale przejście do społeczeństwa chlubiącego się niską emisją CO2 niesie ze sobą więcej szans niż poświęceń. Już teraz niektóre kraje zdają sobie sprawę, że przyniesie ono wzrost, miejsca pracy i lepszą jakość życia. Przepływy kapitałowe już to zwiastują - w ubiegłym roku po raz pierwszy zainwestowano więcej w odnawialne źródła energii niż w produkcję elektryczności z paliw kopalnych.


Porzucenie nałogu emisji CO2 pobudzi w ciągu kilkudziesięciu lat rozwój innowacji, porównywalny z historycznymi okresami gwałtownego postępu. Lądowanie na Księżycu czy rozszczepienie atomu wynikały z konfliktu i rywalizacji, natomiast wyścig w ograniczaniu emisji musi być napędzany wspólnym, zbawczym wysiłkiem."

Kiedy czytałem dziś z rana te bzdury, przypomniał mi się wiersz "Przyczyna" Juliana Kornhausera, poety słynnego pokolenia 68 roku, które skandując: "prasa kłamie" paliło gazety na ulicach. Historia lubi się powtarzać.



                  Przyczyna

Trzeba uciec od tyranii czasopism,
pisał w lutym 1914 roku Blaise Cendrars
w wierszu Mój taniec. Czyżby z tego
powodu wybuchła pierwsza wojna światowa?





niedziela, 6 grudnia 2009

Nie wierzę w takie przypadki

Po zamachu na Newski Ekspress skomentowałem w salonie24 ten temat następująco:

Możemy się domyślać, że coś się szykuje. Co, trudno na razie przesądzić. Jeśli dojdzie do kolejnych "zamachów", będzie to wyraźny znak, że siłowniki są w akcji i szykują grubszą prowokację. Proszę zwrócić uwagę, że dziś wskazano nowy, "czeczeński" ślad, cyt. "Rosyjski kanał "Wiesti" podał informację, że służby bezpieczeństwa podejrzewają o udział w piątkowym zamachu terrorystycznym na "Newskij Ekspress" byłego rosyjskiego żołnierza, który przeszedł na stronę czeczeńską." Może też mieć jakieś znaczenie fakt, że w zamachu zginął szef rosyjskiej Agencji Rezerw Federalnych.


http://kisiel.salon24.pl/141178,swinski-ryj-tapla-sie-w-blocie

Wcześniej u FYMa napisałem tak:

ONET usłużnie za Tygodnikiem Powszechnym podsunął trop - "Neonaziści, którzy zaatakowali w Rosji, działają też w Polsce"

i

Już w zeszłym roku ogłoszono na 2009 r. poszechną mobilizację rezerwy w Rosji. Ponadto na początku lata zapowiadano kolejny atak na Gruzję. Skoro nie doszedł on do skutku, a już przećwiczono atak na Polskę, to może jednak (oby nie) gdzieś pod naszym bokiem jakiś ruski wrzód pęknie niebawem. Bateria Patriotów ma być instalowana, umowę o stacjonowaniu amerykańskich wojsk na naszym terytorium podpisano, nie wszyscy chcą umowy na wieki wieków na dostawy gazu z Rosji i takie tam inne historie.

http://freeyourmind.salon24.pl/141061,kiedy-wroci-dieduszka-maroz#comment_1957990

W osobnej notce, która składała się tylko z tytułu i linku, zadałem też pytanie, czy nie chodzi przypadkiem o nowe wybory (przypomnę, że zaraz po zamachu pojawił się w mediach wątek rywalizacji Miedwiediewa i Putina o prezydenturę).

Komentarze rosyjskich oficjeli i mediów oraz wtórujących im polskojęzycznych przekaziorów były następujące:

1.winni są neonaziści
2.neonaziści działający w Rosji powiązani są z neonazistami z Polski
3.neonaziści mają swoje strony netowe, które trudno zablokować, są one bowiem ulokowane na serwerach w USA, a tam nie ściga się za przekonania
4.kiedy ten trop został wyczerpany, zabrano się za tradycyjny ślad czeczeński
5.i tam apjat to samo:
* terroryści czeczeńscy mają swoje bazy w Polsce
* również finansowanie płynie z Polski


Wyraźnie widać, że "wszystkie drogi prowadzą do Rzymu". Ruska propaganda jest tak natrętna, jeśli chodzi o sugerowanie inspiracji polskiej, że nie zdziwiłbym się, gdyby o podpalenie permskiej dyskoteki również oskarżono siły związane z jakimś tajemniczym ośrodkiem w Polsce.


A teraz sprawa najciekawsza, w każdym razie dla mnie. Otóż bezpośrednio po moich komentarzach dotyczących zamachu na rosyjski pociąg, zajrzał na mój blog ktoś z Permu. A było to po raz pierwszy 29 listopada. Trochę mnie zdziwiła ta wizyta. Ki diabeł, pomyślałem. Wcześniej widziałem, że czytają mnie niekiedy w Moskwie (nawet na Kremlu parę razy :) i w Irkucku, ale żeby w Permie? Machnąłem jednak zaraz na to ręką. Chcą, niech czytają. Jaki problem? Aż tu nagle za kilka dni – pożar w Permie, a ofiar wielokrotnie więcej niż w zamachu na pociąg.



Nie wierzę w takie przypadki.

piątek, 4 grudnia 2009

Tonący brzydko się chwyta

Głosami posłów PO – Mirosława Sekuły, Sławomira Neumanna i Jarosława Urbaniaka specjalna komisja sejmowa ds. afery hazardowej odwołała członków tej komisji – posłów PiSu – Beatę Kempę i Zbigniewa Wassermanna. Według posła Neumanna powodem odwołania było to, że w czasach rządów PiSu posłanka Kempa i poseł Wassermann brali udział w pracach na nowelizacją ustawy hazardowej. Tego typu argumentacja sugeruje pośrednio, że być może politycy Prawa i Sprawiedliwości byli zamieszani w jakieś podejrzane działania związane z biznesem hazardowym.

Przyjrzyjmy się zatem dokładniej, na czym właściwie polegało zaangażowanie posłów PiSu w tej sprawie.

Zbigniew Wassermann pełnił w rządzie Jarosława Kaczyńskiego funkcję koordynatora ds. służb specjalnych i jako taki został zgodnie z prawem pisemnie poproszony przez podsekretarza stanu w Ministerstwie Finansów Marcina Banasia o zgłoszenie uwag do projektu nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych. Wassermann przedstawił na piśmie dwie uwagi: jedną sugerującą utrzymanie wzmocnionej kontroli nad działalnością hazardową i drugą o charakterze czysto redakcyjnym (pismo Zbigniewa Wassermanna - http://slimak.onet.pl/_m/TVN/tvn24/!skan-got01.pdf ).

Na to samo pismo wiceministra finansów M. Banasia Beata Kempa, wówczas sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, zgłosiła znacznie więcej uwag niż koorynator ds. służb Z. Wassermann. Tym niemniej dotyczą one podobnie jak u Wassermana albo spraw redakcyjnych i sugerują doprecyzowanie niektórych sformułowań, albo kwestii karno-skarbowych i kontrolnych ( pismo Beaty Kempy cz. 1 , cz. 2 , cz. 3 , cz. 4 - http://slimak.onet.pl/_m/TVN/tvn24/!Untitled-1.pdf  , http://slimak.onet.pl/_m/TVN/tvn24/!Untitled-3.pdf , http://slimak.onet.pl/_m/TVN/tvn24/!Untitled-4.pdf , http://slimak.onet.pl/_m/TVN/tvn24/!Untitled-5.pdf ).

W żadnej mierze nie da się wyprowadzić z rzeczonych pism członków rządu Jarosława Kaczyńskiego wniosku, że brali oni udział w działaniach nielegalnych, bądź że zgłaszając uwagi, reprezentowali interesy i stanowisko jakiejkolwiek grupy interesu z branży hazardowej. Z obu pism wynika niezbicie, że wyrażają one wyłącznie racje oraz interes państwa i że pozostają w zgodzie z prawnymi procedurami.

Portal TVN24 informację z dnia 27 listopada 2009 r. na temat planu Platformy dotyczącego usunięcia posłów PiSu z komisji zatytułował: "Dokumenty mające utrącić Kempę i Wassermanna. Słabe atuty Platformy", a w samej notce pojawiły się m.in. następujące stwierdzenia:

"z dokumentów, do których dotarła TVN24, a które zawierają opinie Kempy i Wassermanna nie wynika, że mogli wpływać na proces legislacyjny.
Były już koordynator ds. służb specjalnych sugerował zwiększenie kontroli ministra finansów nad procesem legislacyjnym ws. ustawy hazardowej.
Zaś była już wiceminister sprawiedliwości proponowała poprawki redakcyjne, jak również nadzór i wprowadzenie surowej sankcji za urządzenie lub prowadzenie hazardu."

Ponadto dziennikarze TVN podkreślali, że PO, "która jeszcze w czwartek dość zdecydowanie mówiła o konflikcie interesów, teraz tonuje wypowiedzi".

Dziś okazało się, że Platforma woli kompromitację od ujawnienia przekrętów, w których brali udział jej politycy. Nawet komentator Wyborczej Wojciech Czuchnowski określił decyzję Platformy o usunięciu posłów PiSu z komisji "kompromitującą zagrywką", cyt.
 
Kompromitująca zagrywka PO

Wojciech Czuchnowski
2009-12-04, ostatnia aktualizacja 2009-12-04 20:12

Trzej posłowie rządzącej Platformy Obywatelskiej wyrzucili z hazardowej komisji śledczej przedstawicieli PiS - Beatę Kempę i Zbigniewa Wassermanna. Bez wysłuchania argumentów drugiej strony i pod nieobecność przedstawiciela PSL, którego głos mógł przeważyć. Platforma posiłkowała się jedną opinią sejmowych prawników, których nawet nie wezwano na posiedzenie
Wassermann i Kempa zostali wykluczeni, bo jako urzędnicy w rządzie PiS kilka lat temu opiniowali ówczesny projekt ustawy hazardowej. Tyle że były to opinie standardowe w ramach konsultacji międzyresortowych. Żadne z nich nie miało znaczącego wpływu na projekt.
Wcześniej Platformie nie przeszkadzało, że Kempa zasiada w komisji ds. śmierci Barbary Blidy, mimo że była przyboczną Ziobry w resorcie sprawiedliwości, gdy zginęła Blida. Ani że Wassermann jest w komisji Olewnika, choć jako nadzorca służb w rządzie PiS stykał się z tą sprawą.

http://wyborcza.pl/1,75968,7333275,Kompromitujaca_zagrywka_PO.html  

Tekst z portalu TVN24: http://www.tvn24.pl/0,1630826,0,1,dokumenty-majace-utracic-kempe-i-wassermanna,wiadomosc.html  

ZMIANA

Dodaję linki do dwóch pism CBA

1. z dnia 12 sierpnia 2009    http://bi.gazeta.pl/im/7/7329/m7329447.pdf

2. z dnia 10 września 2009   http://bi.gazeta.pl/im/6/7329/m7329446.pdf

i mój komentarz:

Z pisma CBA z dnia 12 sierpnia wynika, że postępowanie w sprawie afery hazardowej ma charakter rozwojowy i że w konsekwencji mogą zostać postawione zarzuty karne. CBA ostrzega jednocześnie przed ujawnieniem informacji o prowadzonych przez siebie w tej sprawie działaniach. Tymczasem Tusk, jak pamiętamy, oświadczył w sejmie, że szef CBA kłamał, mówiąc, że ostrzegł premiera, by ten nie ujawniał informacji o podejrzeniach w sprawie hazardu. Można by uznać, że skoro jest słowo przeciw słowu, to nie da się rozstrzygnąć, kto rzetelnie relacjonuje przebieg rozmowy - Tusk czy Kamiński, jednak przeciwko Tuskowi świadczy właśnie ta wcześniejsza o dwa dni od daty spotkania premiera z szefem CBA notatka CBA, z którą Tusk musiał się zapoznać, bo to właśnie na jej podstawie doszło następnie do spotkania premiera z szefem CBA. Tusk dostał na piśmie od CBA ostrzeżenie, by nikomu nie ujawniał swej wiedzy o prowadzonych przez CBA działaniach, a jednak Miro i Rysiek zostali ostrzeżeni. Sam Tusk przyznał, a Drzewiecki i Schetyna to potwierdzili, że Tusk rozmawiał z nimi o niejasnościach w sprawie hazardu. Konkluzja jest więc następująca: Platforma blokując pracę komisji, chce uniemożliwić wskazanie Tuska jako winnego przecieku, to mogłoby się bowiem skończyć nie tylko dymisją Tuska, wcześniejszymi wyborami, rozpadem PO i przejęciem władzy przez PiS, ale i zarzutami karnymi dla wielu czołowych działaczy PO, w tym dla Tuska. Zatem gra idzie o wszystko, o być albo nie być Platformy.