czwartek, 17 grudnia 2009

Dobra wiadomość dla Lecha Kaczyńskiego

Nie ma dziś prawie nikogo, kto by twierdził, że Lech Kaczyński ma poważne szanse na reelekcję. Nawet zdeklarowani sympatycy obecnego prezydenta raczej w to powątpiewają. Warto się jednak zastanowić, na co liczy Jarosław Kaczyński, twardo forsując swego brata po raz kolejny na prezydenta.

Myślę, że prezes Kaczyński chce przede wszystkim utrzymać przywództwo w partii i obawia się, że jakiekolwiek zawahanie/zawirowanie wokół kandydata PiSu na stanowisko prezydenta państwa mogłoby uruchomić lawinę zdarzeń prowadzącą do poważnych zmian w kierownictwie Prawa i Sprawiedliwości, a tym samym może nawet do rozpadu tego ugrupowania, gdyby doszło do otwartej wojny o przywództwo. To jednak za mało, by utrzymać w dłuższym czasoookresie spójność w PiSie i stanowisko szefa partii, bowiem w przypadku przegranej Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich również prawdopodobne jest przesilenie w PiSie skutkujące wotum nieufności dla prezesa Kaczyńskiego i jego zaufanych.

Na czym opiera więc Jarosław Kaczyńskich swe rachuby?

Wyliczmy w punktach:

1. ponura prawda o rządach Platformy zacznie docierać w końcu do szerokich kręgów społeczeństwa

2. wewnętrzne spory w PO przybierać będą na sile tym bardziej, im większe będą tej partii problemy z rządzeniem

3. narastać będzie presja konkurentów typu Olechowski, Piskorski i sił, które za nimi stoją

4. coraz większe zastępy działaczy PO będą mieć problemy z prawem

5. za rok - jesienią 2010, notowania Platformy, jej rządu, a tym samym Tuska spadną poniżej dwudziestu, a może i poniżej dziesięciu procent

6. na lewicy pojawi się taki kandydat, który nie dość że zgarnie Tuskowi część populistycznego elektoratu, to jeszcze na dodatek przerzuci w drugiej turze swe poparcie na Lecha Kaczyńskiego
A propos punktu szóstego - taki kandydat się dziś ujawnił. Jest to Adam Gierek, syn cieszącego się do dziś sympatią wielu Polaków byłego I sekretarza PZPR Edwarda Gierka. Przypomnę, że prof. Gierek w poprzedniej kampanii prezydenckiej poparł w drugiej turze Lecha Kaczyńskiego. Sądzę więc, że i w 2010 r. to samo może mieć miejsce.

Czy jednak elektorat "młodego" Gierka może mieć jakiekolwiek znaczenie? Czy nie będzie zbyt nikły? Czy Gierek - kandydat Unii Pracy się zaznaczy, zwłaszcza na tle takich "tuzów" lewicy jak Nałęcz, Szmajdziński, albo Cimoszewicz? Zacznijmy od końca, otóż wydaje mi się, że wieczny outsider Cimoszewicz nie dostanie nominacji od nikogo. Z kolei wskazany przez SdPl i PD Nałęcz nie ma szans, ponieważ to po pierwsze JEST NAŁĘCZ – profesor z pretensjami do wielkości (tego nikt nie kupuje), a po drugie ma reprezentować partie dziś kanapowe, pozbawione zaplecza - struktur, pieniędzy i sponsorów. Na konia, który nie wiadomo nawet, czy dowlecze się do mety, kto o zdrowych zmysłach postawi? Podobnie Szmajdziński - wzorcowy egzemplarz z poematu Janusza Szpotańskiego ze swoim "wicie rozumicie" coż może zaoferować poza nostalgiczną czkawką swym głodnym władzy towarzyszom? Po stronie postkomunistycznej lewicy liczyć się dziś może zatem jedynie Adam Gierek, za którym stoi legenda ojca, który "chciał dobrze". Jeśli Unia Pracy znajdzie wolontariuszy-entuzjastów, a niewykluczone, że po kilku latach postu i zdominowania polskiej polityki przez partie postsolidarnościowe pojawią się tacy po lewej stronie sceny, to prof. Gierek może zrobić Tuskowi niespodziankę podobną do tej, jaką zrobił przed laty Tymiński Mazowieckiemu. Mimo wszystko nie wróżę kandydatowi lewicy dziś wygranej, ponieważ skłóceni i poważnie osłabieni odcięciem od państwowego koryta postkomuniści jeszcze długo, a być może już nigdy, nie odbudują swej dawnej potęgi. PO nie pozwoli im się wzmocnić finansowo, póki co muszą więc bazować przede wszystkim na wierności starych sprawdzonych działaczy i na entuzjazmie niewielkiej grupki młodych lewackich radykałów. Przy dobrej organizacji i wykorzystaniu tego potencjału mogą jednak przeciągnąć na swoją stronę zarówno zniechęconych do polityki PO starszych jak i młodych wyborców, którzy boją się kaczyzmu. Na drugą turę może to nie wystarczyć, bowiem zarówno PO jak i PiS dysponują ogromnym zapleczem finansowo-organizacyjnym oraz sporym stałym elektoratem, jednak może to być wystarczające do zachwiania pozycją kandydata PO na tyle, że w drugiej turze przegra on starcie z Lechem Kaczyńskim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz