wtorek, 13 lipca 2010

Zagadkowe siedem i pół sekundy

Według stenogramu nagrania z czarnej skrzynki przekazanego przez Rosjan samolot z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie o godz. 10:40:41,3 znajdował się na wysokości 100 metrów (nie jest jednak sprecyzowane, czy było to 100 metrów w stosunku do płyty lotniska Siewiernyj, czy do terenu, nad którym przelatywał samolot). Tę wysokość samolot utrzymywał przez około 7 - 8 sekund - do 10:40:48,7, chociaż i wcześniej i w chwilę później opadanie samolotu przebiegało w tempie od pięciu do szesnastu metrów na sekundę.


Pomiędzy 10:39:57,1 (wysokość 400 metrów) a 10:40:19,6 (wysokość 300 metrów), a więc w 22,5 sekundy Tupolew 101 opadł o 100 metrów, czyli opadał z prędkością mniejszą niż 5 metrów na sekundę. Następnie zbliżanie się samolotu do ziemi wyglądało według stenogramu następująco:
10:40:22,8 – wysokość 250 metrów, czyli w trzy sekundy 50 metrów bliżej ziemi, czyli 16 metrów na sekundę
10:40:32,9 – wysokość 200 metrów, w 10 sekund 50 metrów, a więc 5 metrów na sekundę
10:40:37,1 – wysokość 150 metrów, w 4 sekundy 50 metrów, opadanie – 12 metrów na sekundę
10:40:41,3 – wysokość 100 metrów, 4 sekundy 50 metrów, opadanie 12 metrów na sekundę

I nagle dzieje się coś dziwnego – polski samolot łapie stałą wysokość stu metrów na dłuuugie siedem i pół sekundy, między 10:40:41,3 a 10:40:48,7. Zakładając prędkość samolotu około 300 km/h, było to jakieś 700 metrów lotu. Czary jakieś? Tupolew nurkował ku ziemi 12 metrów na sekundę i w pewnej chwili z niewiadomych przyczyn na parę sekund złapał poziom?

Na tym nie koniec zagadek, bo oto po siemiu i pół sekundzie TU 101 znów pikuje - między 10:40:48,7 a 10:40:55,2, czyli w 6 i pół sekundy zbliża się do ziemi o 80 metrów, schodzi bowiem ze 100 metrów na 20 metrów i następnie zderza się z ziemią!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz