czwartek, 30 grudnia 2010

Zlikwidować "Warto rozmawiać"!

Pośpieszalski odejdźcie! Nie pasujecie do obecnej epoki, epoki Tuska, epoki neokomunizmu.

Od Desktop




środa, 24 listopada 2010

Subtelny Nowak




















"Komorowski zaprosił Jaruzelskiego nie do RBN, ale na posiedzenie. To jest subtelność, ale bardzo ważna– powiedział w Radiu ZET Sławomir Nowak z Kancelarii Prezydenta."

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/prezydent-zaprosil-b-dyktatora-polski-nie-bedzie-w,1,3794655,wiadomosc.html


Palił, ale się nie zaciągał.

środa, 10 listopada 2010

"Normalne rozmowy"

"- Pewne rzeczy komunikuje się przez telewizor - wyjaśnia Poncyljusz i dodaje, że "inaczej by to wyglądało, gdyby były normalne rozmowy"."


Normalne rozmowy? Ze Schetyną, Palikotem, Millerem Leszkiem prowadzicie normalne rozmowy, szefa swojej partii obrzucacie błotem we wrogich Prawu i Sprawiedliwości mediach.

http://wiadomosci.onet.pl/raporty/roszady-w-pis/to-samobojcza-decyzja-pis,1,3782887,wiadomosc.html


niedziela, 24 października 2010

"Życzliwi doradcy" i miliony braci Jarosława

Widać, jak bardzo się starają, jak się przejmują. Cmokają, mlaskają, doradzają... może by tak, a może owak, zasadnicza sugestia jest jednak zawsze ta sama: źródłem zła w Prawie i Sprawiedliwości, w Polsce i na świecie jest Jarosław Kaczyński. Ta złość, ten atak jakby stąd, że nie poleciał do Smoleńska..., że wciąż stoi im na drodze...

Cóż, prawda jest okrutna dla tej zawodzącej chóralnie medialno-politycznej czeredy, Prawo i Sprawiedliwość istnieje, trwa WYŁĄCZNIE dzięki Jarosławowi Kaczyńskiemu. "Życzliwi doradcy" świetnie sobie z tego zdają sprawę. Dlatego właśnie rwą włosy z głów i nerwowo ogryzają paznokcie. Stąd ten nieustanny medialny słowotok.

Próżne jednak są oczekiwania i nadzieje "życzliwych", osiem milionów Polaków już połapało się w tej grze. A niebawem do tych ośmiu milionów dołączą następni bracia Jarosława. Tak odradza się naród.

piątek, 13 sierpnia 2010

środa, 21 lipca 2010

Smoleńsk. Czy prawda ujrzy światło dzienne?

Możemy dziś obserwować "polską" partię Moskwy w pełnej krasie. Jej przedstawiciele bezwstydnie i ochoczo gęgają w mediach rosyjską wersję przebiegu smoleńskiej katastrofy. Pozornie wydaje się, że wszystkie karty są w jednych rękach (a dokładniej – w jednych łapskach). Rosja kontroluje pojawianie się niemal wszystkich informacji i dezinformacji na temat katastrofy, a jej polskojęzyczni pomagierzy nadają temu odpowiednią oprawę propagandową. Przeświadczenie, że prawdy nie poznamy nigdy jest powszechne i nawet śledztwo prowadzone przez blogerów, czy pisowska komisja sejmowa niczego tu nie zmienia, bowiem twarde dowody zbrodni w powszechnym mniemaniu zostały już albo zniszczone, albo pozostaną ukryte na wieki wieków.

Czy istnieje zatem jakakolwiek szansa, że dowiemy się kiedyś, jak NAPRAWDĘ było?

Otóż abstrachując od wysiłku setek blogerów, polityków i innych osób prowadzących prywatne śledztwa, istnieje moim zdaniem kilka czynników dających nadzieję na odsłonięcie prawdy lub co najmniej na wskazanie, że rosyjska opowieść o katastrofie polskiego samolotu pod Smoleńskiem to bujda na resorach.

Jakie to czynniki?

Przede wszystkim należy zauważyć, że nie ma zbrodni doskonałej. Zwłaszcza dokonanej na taką skalę,w takim kontekście, z takimi motywami i przy takim stanie techniki.

W przeprowadzenie takiej akcji z pewnością było bezpośrednio zaangażowanych co najmniej kilkadziesiąt osób i to nie tylko z kręgu służb, a w "zabezpieczenie" okolicy i materiałów/dowodów kilkaset. Andonina mówiła o 180 funkcjonariuszach, którzy w kilka minut otoczyli teren katastrofy, natomiast Anotni Macierewicz wspominał w relacji z Katynia, że 10 kwietnia na każdej drodze i ścieżce wokół Smoleńska widać było tajniaków. Tak ogromna liczba ludzi użytych do dokonania zamachu i zatarcia śladów rodzi nadzieję, że ktoś nie wytrzyma i sypnie. Oczywiście nie musi to być (i z pewnością nie będzie) publiczne wyznanie zbrodni, nie każdy też z obecnych tego dnia w pobliżu smoleńskiego lotniska musiał zdawać sobie sprawę z tego, w czym dokładnie brał udział, tym niemniej sama przynależność do tej grupy dawała okazję zobaczenia i usłyszenia czegoś istotnego. Nie można więc wykluczyć, że pewne informacje ujrzą światło dzienne prędzej czy później. Na dowód tego przypomnijmy, że w necie są obecne dwa nagrania telefonem komórkowym z miejsca katastrofy, w tym jeden wykonany najwyraźniej przez któregoś z uczestników akcji. Można założyć, że takich dokumentów może być więcej. Do grupy osób, które mogą posiadać jakieś cenne informacje na temat okoliczności katastrofy należy doliczyć również przypadkowych świadków, dziennikarzy i oficjeli obecnych na lotnisku oraz obsługę lotniska. Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że do publicznej wiadomości dotrą relacje świadków rzucjące dodatkowe światło na tragiczne wypadki z 10 kwietnia.

Warto mieć również na uwadze to, że dzisiejsza Rosja nie jest już krajem za żelazną kurtyną, w którym strach knebluje usta wszystkich obywateli. Nie jest to również państwo monolit – o władzę w Rosji toczy się dziś coraz bardziej widoczna walka. Nie można więc wykluczyć, że zamach na polski samolot był np. elementem jakiejś rozgrywki politycznej wewnątrz Rosji, a jeśli by tak było, to wszystkiego możemy się spodziewać, z nagłym zwrotem śledztwa włącznie.

I w końcu istnieje czynnik polski – ten, który, jak mi się zdaje, jest raczej lekceważony przez naszych krajowych pomagierów Rosjan. Ten czynnik to polscy prokuratorzy i wojskowi. Sprawcy zbrodni być może nie zdają sobie sprawy z tego, że Polska po przeszło dwudziestu latach kulawej bo kulawej, ale jednak demokracji, dorobiła się grupy urzędników i funkcjonariuszy traktujących serio służbę państwu polskiemu. Moja nadzieja kieruje się właśnie ku tym ludziom. Liczę na to, że nie ustąpią w wyjaśnianiu rzeczywistch okoliczności smoleńskiej tragedii, że nie ugną się pod politycznymi naciskami, nie odstąpią od racji stanu – a jest nią PRAWDA O SMOLEŃSKIEJ KATASTROFIE, w której zginął prezydent Rzeczypospolitej Polskiej i czołowi politycy, wojskowi oraz urzędnicy naszego państwa.

Czy mam podstawy do takich oczekiwań? Na razie stwierdzę krótko: sądzę, że tak.

czwartek, 15 lipca 2010

Czego szukano w ogonie polskiego tupolewa?

Zastanawiałem się wielokrotnie, czego właściwie szukał w ogonie wraku tupolewa widoczny na filmiku 1.24 osobnik? Wynurza się on z dziury po stateczniku, staje na ogonie i zeskakuje z niego. Czyżby to był jakiś rosyjski poszukiwacz fantów, jakaś hiena licząca na łatwy łup? Ale czego oczekiwał, przeszukując akurat ogon? Znacznie bardziej prawdopodobne byłoby znalezienie czegoś wartościowego przy zwłokach ofiar, w części pasażerskiej samolotu i wokół niej. Tymczasem bezpośrednio po katastrofie wdrapuje się akurat do tej trudno dostępnej i raczej mało obiecującej części wraku.


Dziś w końcu, wydaje mi się, że znalazłem wyjaśnienie tej zagadki. Przeglądając wypowiedzi na temat smoleńskiej katastrofy, natrafiłem na rozmowę zTomaszem Tuchołką, wiceprezesem spółki ATM PP sp. z o.o., jednym z konstruktorów polskiej czarnej skrzynki zamontowanej w feralnym tupolewie. Tomasz Tuchołka objaśnia, jakie urządzenia były zamontowane w rządowej maszynie oraz omawia ich przeznaczenie.

"Nasze urządzenie - nazwane przez media "trzecią czarną skrzynką" to tzw. Rejestrator Szybkiego Dostępu (z ang. QAR). Tu-154 M, jak wiele innych samolotów np. Ił-62 czy Ił-76 są wyposażone w system rejestracji rozmów w kabinie typu MARS-BM oraz system rejestracji parametrów lotu typu MSRP-64. I do tego systemu "dołożono" rejestrator eksploatacyjny naszej produkcji czyli ATM-QAR. W tupolewach, a więc i w samolocie prezydenckim, tę "czarną skrzynkę" zamontowaliśmy w przedniej części, tuż za kabiną pilotów, przy drzwiach samolotu po lewej stronie. Chodziło o to, żeby QAR był łatwo dostępny.
Dane ze specjalnej elektronicznej kasety z QAR-a są odczytywane po każdym locie, nawet po testach naziemnych jak próba silników. Czujniki systemu rejestracji są montowane w różnych częściach samolotu. Sygnały z nich doprowadzone są do tzw. Szyfratora, czyli urządzenia przetwarzającego i porządkującego zebrane informacje. Stąd dane transmitowane są do rejestratora katastroficznego zamontowanego w ogonie oraz do QAR-a. Oprócz niego Tu-154M standardowo były wyposażane również w rosyjski rejestrator eksploatacyjny typu KBN-1-1. To w uproszczeniu funkcjonalnie takie samo urządzenie jak nasze, tylko starszego typu, w którym nośnikiem jest taśma magnetyczna. Rosyjskie KBN były montowane w szatni załogi na podłodze, blisko kabiny pilotów. Tak więc prezydencki samolot w sumie miał aż cztery czarne skrzynki.
Mimo iż zadaniem naszego rejestratora nie jest przetrwanie katastrofy, już kilkakrotnie okazało się, że te rejestratory te, a szczególnie ich kasety, są dość wytrzymałe i potrafią przetrwać rozbicie samolotu. Ważne jest to, że po katastrofie nie szuka się całego urządzenia, a tylko nośnika danych, czyli, zależnie od typu rejestratora - taśm magnetycznych lub pamięci elektronicznej.

(...)

Parametry z rejestratorów wyjaśnią np., jakie było położenie samolotu w przestrzeni, jak piloci sterowali maszyną, jak pracowały urządzenia pokładowe itd. Ale z rejestratorów, w tym z QAR-a, raczej nie dowiemy się, dlaczego załoga ustawiła określone wartości przyrządów i elementów sterowania. Być może dowiemy się tego z tej czarnej skrzynki, która nagrywała rozmowy załogi przez łączność radiową i dźwięki w kokpicie.

Czy dzięki waszej czarnej skrzynce dowiemy się, kiedy prezydencki samolot zderzył się z ziemią?


Oczywiście. Dane z rejestratorów zawierają także czas."

http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article596006/Te_zagadki_wyjasni_polska_czarna_skrzynka.html

Osobnik widoczny na filmiku 1.24 po prostu "sprzątał" podobnie jak inne typy uwijające się na miejscu katastrofy.

środa, 14 lipca 2010

Wszystko się zgadza, tylko nic nie pasuje

Według stenogramu kontroler lotniska Siewiernyj podawał załodze polskiego samolotu w czasie podejścia do lądowania odległość od pasa lotniska najpierw co dwa kilometry, a od czterech kilometrów od pasa co jeden kilometr. Polski samolot podchodząc do lądowania pokonywał kilometr w mniej więcej 12 sekund, jednak ostatnich dwóch kilometrów nie zdołał przelecieć w 26 sekund, bowiem zderzył się z drzewami po 20,6 sekundach i następnie przez przeszło 5 sekund rozbijał się o kolejne przeszkody. Ostatecznie szczątki samolotu znalazły się o kilkaset metrów przed i nieco z boku od pasa.


Jak wynika ze zdjęć pierwsze poważne zderzenie z drzewem miało miejsce w odległości około 1,5 kilometra od pasa. Rosyjski kontroler o 10:40:38,7 oznajmia, że polski samolot znajduje się w odległości 2 kilometrów od pasa, a ponadto stenogramie stoi, że zderzenie z drzewami trwało od 10:40:59,3 do 10:41:04,6. Czyli według stenogramu samolot na pokonanie kilkuset metrów przed zderzeniem z drzewami potrzebował aż 20,6 sekundy, natomiast kilometr - kiedy zderzał się z drzewami - leciał 5 sekund!

wtorek, 13 lipca 2010

Zagadkowe siedem i pół sekundy

Według stenogramu nagrania z czarnej skrzynki przekazanego przez Rosjan samolot z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie o godz. 10:40:41,3 znajdował się na wysokości 100 metrów (nie jest jednak sprecyzowane, czy było to 100 metrów w stosunku do płyty lotniska Siewiernyj, czy do terenu, nad którym przelatywał samolot). Tę wysokość samolot utrzymywał przez około 7 - 8 sekund - do 10:40:48,7, chociaż i wcześniej i w chwilę później opadanie samolotu przebiegało w tempie od pięciu do szesnastu metrów na sekundę.


Pomiędzy 10:39:57,1 (wysokość 400 metrów) a 10:40:19,6 (wysokość 300 metrów), a więc w 22,5 sekundy Tupolew 101 opadł o 100 metrów, czyli opadał z prędkością mniejszą niż 5 metrów na sekundę. Następnie zbliżanie się samolotu do ziemi wyglądało według stenogramu następująco:
10:40:22,8 – wysokość 250 metrów, czyli w trzy sekundy 50 metrów bliżej ziemi, czyli 16 metrów na sekundę
10:40:32,9 – wysokość 200 metrów, w 10 sekund 50 metrów, a więc 5 metrów na sekundę
10:40:37,1 – wysokość 150 metrów, w 4 sekundy 50 metrów, opadanie – 12 metrów na sekundę
10:40:41,3 – wysokość 100 metrów, 4 sekundy 50 metrów, opadanie 12 metrów na sekundę

I nagle dzieje się coś dziwnego – polski samolot łapie stałą wysokość stu metrów na dłuuugie siedem i pół sekundy, między 10:40:41,3 a 10:40:48,7. Zakładając prędkość samolotu około 300 km/h, było to jakieś 700 metrów lotu. Czary jakieś? Tupolew nurkował ku ziemi 12 metrów na sekundę i w pewnej chwili z niewiadomych przyczyn na parę sekund złapał poziom?

Na tym nie koniec zagadek, bo oto po siemiu i pół sekundzie TU 101 znów pikuje - między 10:40:48,7 a 10:40:55,2, czyli w 6 i pół sekundy zbliża się do ziemi o 80 metrów, schodzi bowiem ze 100 metrów na 20 metrów i następnie zderza się z ziemią!

poniedziałek, 24 maja 2010

Gazeta elit

Jeśli ktoś chce podnieść sobie ciśnienie, albo ze względu na specyficzne poczucie humoru się pośmiać, niech zagląda na portal Gazety Wyborczej. W zasadzie nic nowego się tam nie pojawia, GW i jej wierni czytelnicy utrzymują równą formę od lat podobnie jak popeerelowskie elity skupione wokół PO, jednak w kontekście niedawnej tragedii narodowej, to, co GW promuje na swoich stronach netowych, brzmi wyjątkowo.

Oto komentarze umieszczone dziś jako wiodące pod artykułem o kampanii Jarosława Kaczyńskiego:

Wybory 2010: Kaczyński jako polityk na trudne blue911 24.05.10, 07:08

Splyn,Kartoflu z fala do Baltyku! Narod nie potrzebuje mezow kota,bez konta ani prawa jazdy!»


Mąż stanu? Stary pedzio-onanista. Kartfelek biedny

maciejkozlowski 24.05.10, 07:12

Dobry mąż stanu - 61 letni kawaler, bez kobiety, dzieci. Toż to ciężkapatologia. Jakiś zupełny oszołom. Albo pedał po prostu !»

Wybory 2010: Kaczyński jako polityk na trudne c... jerzy.zywiecki 24.05.10, 07:16

Hitler też był politykiem na trudne czasy i jeszcze bardziej czynił je trudnymi,gdy się do władzy dorwał.»



Dalej jest podobnie:



Ciasno i smród?Weź jeszcze kozę(Kaczyńskiego)!Jak

   naczelny_rabin_forum 24.05.10, 07:43 Odpowiedz

go wypuścisz, od razu sie poprawi...

Wybory 2010: Kaczyński jako polityk na trudne c...

   marsjaninzwenusa 24.05.10, 06:55 Odpowiedz

Widać, że utrata realnego wpływu na marionetkę i na kształt polityki
w pałacu prezydenckim, jak też i zniknięcie najbardziej wiernej
świty dworzanów, która odeszła pod Smoleńskiem, wywarły negatywny
wpływ na psychikę Jarosława Kaczyńskiego. I jeszcze te niepokojące
PIS sondaże...

Re: Wybory 2010: Kaczyński jako polityk na trudne

   brunho 24.05.10, 07:05 Odpowiedz

a żoną alik?
--
pIs off

kolo nekrofila kreci sie banda kryminalistow i zbo

   cyndyndanda 24.05.10, 07:08 Odpowiedz

czencow - wiedza, ze kaczy psychopata jako prezydent to ich jedyna
szansa - bez tego beda kupa smieci.

Re: Wybory 2010: Kaczyński jako polityk na trudne

   blue911 24.05.10, 07:08 Odpowiedz

Splyn,Kartoflu z fala do Baltyku! Narod nie potrzebuje mezow
kota,bez konta ani prawa jazdy!

Mąż stanu? Stary pedzio-onanista. Kartfelek biedny

   maciejkozlowski 24.05.10, 07:12 Odpowiedz

Dobry mąż stanu - 61 letni kawaler, bez kobiety, dzieci. Toż to ciężka
patologia. Jakiś zupełny oszołom. Albo pedał po prostu !

Jakie trudne czasy? owszem

   wejsunek11 24.05.10, 07:14 Odpowiedz

będą jeśli ten zadymiarz dorwie się do prezydentury.... i dalej
będzie dzielił i mącił...i wetował wszelki postęp w tym kraju jak
jego wielki brat..

Re: Jakie trudne czasy? owszem

   ostygly_lechu 24.05.10, 07:59 Odpowiedz

Juz nic wam nie pomoze,
Nie pomoze juz nic...
Splyniecie z ta powodzia jak to gowno.


Re: Wybory 2010: Kaczyński jako polityk na trudne

   maciejkozlowski 24.05.10, 07:43 Odpowiedz

jerzy.zywiecki napisał:

> Hitler też był politykiem na trudne czasy i jeszcze bardziej czynił
> je trudnymi,gdy się do władzy dorwał.


Chcę dodać , że też miał CHARYZMĘ. Jak nasi dwaj kartoflani bracia. Sorry, już
na szczęście tylko jeden. Też charyzmatyczny jak cholera.

Wybory 2010: Kaczyński jako polityk na trudne c...

   askold 24.05.10, 07:22 Odpowiedz

W imieniu JarKacza dziękuję za te niezwykle miłe opinie. Jakież
one europejskie ! Jakież wysublimowane ! Nie mogę się nie zachwycić !
Ten pedał mnie jednak niepokoi. Przecież wy, lepsi Polacy,
jesteście bardziej tolerancyjni od nas pisuarkich, katozboków.
Nadburmistrzem Berlina jest gej żyjący w oficjalnym związku ze swoim
partnerem. Gdyby ktoś taki był u nas - cyżbyście ni głosowali na
niego ?

Re: Wybory 2010: Kaczyński jako polityk na trudne

   ostygly_lechu 24.05.10, 08:03 Odpowiedz

Milcz pedale.Moze wiceburmistrz, ale nie prezydent kraju. On ma prezentowac
wszystkich a nie tylko pedalow i zbokow w czarnych kieckach.
A ten jezyk to przyszedl od was. Kto mieczem wojuje to od niego ginie,
zapamietaj to sobie, cieciu.

Wybory 2010: Kaczyński jako polityk na trudne c...

   sks-uj 24.05.10, 07:25 Odpowiedz

Zwolennicy PO na tym forum wyrazaja sie jak na uczniow
Bartoszewskiego przystalo. Gratulacje... Zaczynam sie bac o Polske
gdy czytam wasze plwociny nienawisci....
Andrzej

Jakie trudne czasy? Polakom nigdy lepiej się nie

   miroo 24.05.10, 07:26 Odpowiedz

wiodło jak dzisiaj... Że niby powódź? A co Kaczyńscy zrobili w tej sprawie gdy
mieli możliwości? Nic... mówili o tym tylko podczas wyborów...
--
Nie róbmy bałaganu! Zawsze trzeba walczyć o precyzję i merytoryczne wypowiedzi!

Kaczyński przy władzy,to trudne dla Polski czasy

   333a3 24.05.10, 07:27 Odpowiedz

Plan Kaczy;chodźby potop i po trupach do władzy

   gironde 24.05.10, 07:31 Odpowiedz

a, na trudne czasy? To jak będzie wojna-wybierzemy

   q-ku 24.05.10, 07:36 Odpowiedz

na wydanie komuś wojny albo spowodowanie konfliktu to znakomity kandydat


ale póki nie wydajemy komuś wojny - niech poczeka.

Re: Wybory 2010: Kaczyński jako polityk na trudne

   tele_sfor 24.05.10, 07:39 Odpowiedz

jaki to mąż , jak żony nigdy nie miał?
Niech PiSdzielce nie robią z ludzi idiotów - kaczor nadaje sie tylko do
czochrania kota a nie do kierowania państwem.

Co tam trupy, trupy to na chodnik dla Jarka !

   maciejkozlowski 24.05.10, 07:40 Odpowiedz

Jarek jeeeeedziesz. Po trupach do celu.....jeeeedziesz kartofel !!!!

co nekrofil zblizy sie do matki, to ta w strachu -

   cyndyndanda 24.05.10, 08:00 Odpowiedz

wie, ze jest nastepna w kolejce. Jak kartofel stwierdzi, ze magia
kaczego truchla (ukochanego braciszka) przestaje dzialac, powie
kaczej maci o ukochanym synku, liczac na to, ze stara wykopyrtnie -
i to bedzie woda na jego zboczony mlyn (tzw. metoda bielana)!!!

Wybory 2010: Kaczyński jako polityk na trudne c...

   jurek7 24.05.10, 08:00 Odpowiedz

Tia. W czasach prosperity się nie sprawdził i nie potrafił podejmować trudnych
decyzji, to na pewno da sobie radę w czasach trudniejszych...

--
HOWGH!

jak on ma cokolwiek uzdrawiać jak sam całe życie

   signal 24.05.10, 08:02 Odpowiedz

nic nie osiągnął

Wybory 2010: Kaczyński jako polityk na trudne c...

   honkers 24.05.10, 08:03 Odpowiedz

Będziemy mieli w TVP tylko Wildsteina i Pospieszalskiego z ich
chorymi wizjami i zjawami. Sami staniewmy się za posiadanie straganu
z warzywami opluwanymi oligarchami, lekarzami których można od stołu
operacyjnego w kajdankach, działaczami na których nasyla się
siepaczy jak na min. Blidę itd. itp. Polaku wybieraj.

Wybory 2010: Kaczyński jako polityk na trudne c...

   arsenmagus 24.05.10, 08:06 Odpowiedz

Krzyżówka BOGA z KOBRą, inaczej „samo dobro”.
Oczy katolika od Rydyka, to elekto-rat Pecha i Strat!


W nim „samo dobro”, „Solidarność”.
"Rządy Toośka żałosna marność".
On ku dobru powiedzie Naród.
Z Toośkiem dobrobyt daremny trud.


Według mnie w nim piekło, same zło.
Ten facet to katolickie dno.
To jak brudy za koloratką.
To jak stosunek z kolczatką.


Musisz cierpieć, żeby wiedzieć.
Nie chcesz wierzyć, pójdziesz siedzieć.
To streszczenie Wolski PiSiORa.
Układu PiSu - ojderechtora.


Niekoniecznie tu na Ziemi.
Bez pieniądzy wy zbawieni.
Niebo osiągniecie prawie.
Gdy służycie nam łaskawie.


Znajdziemy w was coś grzesznego.
Może behawioralnego.
Może to wilcze zło w oczach.
Zbyt małe datki na mszach.


Nie jesteście mężem stanu.
Bez akceptacji Watykanu.
Proboszcza miejscowego.
Naszego partyjnego.


Budujemy świątynie.
Mamon ich doskonały.
Biskupi rządzą w gminie.
W finansach robią wały.


Fundacja Prasowa Solidarności
to jak Stocznia Redemptoryści!
Złodziejskie Prawo i Sprawiedliwość.
Paprawki ustaw to oczywistość.

Re: Wybory 2010: Kaczyński jako polityk na trudne

   tele_sfor 24.05.10, 08:09 Odpowiedz

PiS kreuje kaczora na niemą kreaturę


Kaczyński jak Józef Stalin - na trudne czasy

   jerzy30 24.05.10, 08:20 Odpowiedz

a co ten psychopata moze zdzialac. Wlasnym cialem i modlitwa
wstrzyma powódźźź?????

nie mozna pederastow i pedofilow dopuszczac do pol

   cyndyndanda 24.05.10, 08:29 Odpowiedz

ityki - trzeba przewielebnego ojca pederaste z Torunia i nekrofila-
pederaste z Warszawy zamknac w szajerku i niech sie mloca do woli.
Dla tych zboczencow to bedzie przyjemnosc, a dla polskiej polityki
duza korzysc i ulga!!!!

Mąż stanu,

   12345janka 24.05.10, 08:31 Odpowiedz

no nie śmiać mi się chce jak słyszę tego rodzaju opinie. Facet nic w
życiu nie osiągnął, poza ciągłymi wywodami o agentach, złodziejach i
dzieleniu polaków na dobrych i złych. Proponuję nazwę dla tego
faceta - " Mąż bez żony". To bardziej do niego pasuje. Nieprawdaż
PiS- dzielcy.

Wybory 2010: Kaczyński jako polityk na trudne c...

   emerytgw 24.05.10, 08:34 Odpowiedz

JK to nie mąż stanu lecz megaloman, który pod hasłem, że
najważniejsza jest Polska chce zdobyć władzę, aby nie poprawiać
kraj, bo już udowodnił w latach 2005 -2007 , że tego nie potrafi
lecz by przeszkadzać rządowi. Mam wielki niesmak, jak patrzę i
słucham na te obłudne zapewnienia, że JK się zmienił i pochyla się w
pas (po władzę). Żal mi tych ludzi z PIS, a zwłaszca z tego
Komitetu Wyborczego JK, którzy bez przekonania wierzą w sukces
wyborczy. Ludzie obudźcie się !!!.

http://forum.gazeta.pl/forum/w,902,111903406,,Wybory_2010_Kaczynski_jako_polityk_na_trudne_c_.html?v=2


Jak widać, GW – jak Trybuna – przytuliła sieroty po peerelu.

sobota, 15 maja 2010

Janusz wrócił z wczasów

i chwali się, jaki jest sławny w świecie.


wtorek, 11 maja 2010

"Zasypie wszystko, zawieje..."

Ta fraza będąca tytułem powieści Włodzimierza Odojewskiego krąży mi w głowie od momentu, gdy przeczytałem  apel 19 rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej. Odojewski swą powieść poświęcił pogmatwanym i tragicznym losom rodziny z kresów wschodnich Rzeczypospolitej. W tę historię wplótł m.in. wątek katyński. Powodowany impulsem postanowiłem sprawdzić, co piszą w necie o twórczości Odojewskiego. Przyznam, że od lat nie sięgałem po prozę tego pisarza, toteż pewnym zaskoczeniem była dla mnie informacja, że Odojewski kilka lat temu wydał powieść poświęconą w całości tragedii katyńskiej. "Milczący, niepokonani. Opowieść katyńska" – taki tytuł nosi ten utwór.


Milczący, niepokonani – te dwa słowa jeszcze lepiej od "Zasypie wszystko, zawieje..." zabrzmiały mi w kontekście tego, co wydarzyło się miesiąc temu pod Smoleńskiem. Tak, niektórzy chcieliby, byśmy jak najszybciej zamilkli, byśmy przestali mówić o smoleńskiej katastrofie, by świat zapomniał o niej, by nikt nie zastanawiał się ani głośno ani po cichu, co było przyczyną śmierci 96 naszych rodaków. A wszystko pod hasłem: nie mieszajcie żałoby z polityką.

A przecież ta śmierć, ta tragedia, jest zdarzeniem na wskroś POLITYCZNYM. Dotknęła ona nie tylko 96 rodzin, ale CAŁY NARÓD, wszystkich Polaków. I kontekst tej tragedii jest polityczny – cel wyjazdu, żenujące intrygi strony rządowej i rosyjskiej mające uniemożliwić Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu pielgrzymkę do Katynia, miejsce tragedii i wszystko, co się dzieje od dnia katastrofy ma wymiar POLITYCZNY.

A tu nagle wyskakuje niczym Filip z konopii rzeczniczka kampanii wyborczej Bronisława Komorowskiego Małgorzata Kidawa-Błońska i oznajmia, że adresatem apelu 19 rodzin ofiar są "ci wszyscy, którzy wciąż przypominają o tej tragedii". Wtóruje jej specjalista od wszystkiego Stanisław Żelichowski z PSL: "Jak się popatrzy na to, co się dzieje, to można mieć wrażenie, że na bazie tej katastrofy próbuje się robić politykę".

Przepraszam bardzo, do kogo ta mowa? Do nas, którzy nie dajemy zapomnieć o smoleńskiej tragedii, którzy żądamy wyjaśnień i szacunku dla ofiar? Chcecie, byśmy wzięli udział we wspólnictwie urzędowych kłamstw? Byśmy nie protestowali, zgięli pokornie karki, mówili, że to pada deszcz, gdy nam się pluje w twarze? Niedoczekanie!

Dziś tego chcecie, a jutro może oznajmicie nam to samo, co mówią dziś na Ukrainie: "Myślę, że do jesieni przywódcy opozycji nie będą już myśleli o mandatach, lecz o tym, gdzie się ukryć i dokąd uciec."

Niedoczekanie wasze.


http://wiadomosci.onet.pl/2168323,11,rozumiemy_apel_rodzin_ofiar__ale_to_nie_my_jestesmy_jego_adresatami,item.html

http://wiadomosci.onet.pl/2168201,12,zelazna_julia_w_tarapatach_ma_zakaz_wyjazdu,item.html

http://wyborcza.pl/1,75517,1790787.html

piątek, 7 maja 2010

Gdyby byli niewinni...

Spróbujmy wyobrazić sobie, jak powinna zachować się - strona rosyjska i rządowa polska w sytuacji katastrofy pod Smoleńskiem, gdyby każdej z tych stron zależało na rozwianiu wszelkich wątpliwości dotyczących przyczyn katastrofy.

W sytuacji, gdy ginie prezydent państwa polskiego, wobec którego zarówno polska strona rządowa jak i czynniki rosyjskie od kilku lat prowadziły kampanię nienawiści i wrogości, należało podjąć środki nadzwyczajne, nie mieszczące się w istniejących rozwiązaniach prawnych.

Żeby zdjąć odium podejrzeń, obie strony powinny przede wszystkim zaproponować powołanie niezależnej międzynarodowej komisji z udziałem przedstawicieli NATO i państw zachodnich oraz międzynarodowych organizacji. Byłby to wyraźny sygnał dla świata i dla polskiej, a także dla rosyjskiej opinii publicznej - patrzcie, mamy czyste ręce, niczego nie chcemy ukryć, z tą katastrofą nie mamy nic wspólnego.

Po drugie, taki sam gest powinno wykonać się wobec najbardziej poszkodowanej i pełnej podejrzeń strony - Prawa i Sprawiedliwości oraz jej prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który przecież również miał być pasażerem feralnego samolotu. Polska strona rządowa winna zaproponować Jarosławowi Kaczyńskiemu i pozostałym bliskim ofiar katastrofy pod Smoleńskiem delegowanie swoich przedstawicieli do komisji badającej katastrofę.

Po trzecie, śledztwo winno się toczyć przy otwartej kurtynie. O postępach śledztwa na bieżąco powinien informować upoważniony przez komisję rzecznik.

Z czym tymczasem mamy do czynienia? Z blokadą informacji, nieustannym dezinformowaniem, z czymś więcej niż niedbalstwem przy zabezpieczeniu dowodów i terenu katastrofy, z brakiem konkretów mimo upływu miesiąca od katastrofy, z zapewnieniami o szybkich postępach śledztwa i znakomitej współpracy przedstawicieli Polski z rosyjską komisją przy jednoczesnych zawirowaniach (nieudane wyprawy polskich ministrów do Moskwy, wypowiedzi E. Klicha i jego odwołanie), z odrzuceniem wniosku PiSu w sejmie o przejęcie śledztwa przez stronę polską.

Postawa Rosjan i rządu Tuska potęguje podejrzenia, że w katastrofa pod Smoleńskiem nie wydarzyła się przypadkiem.

poniedziałek, 3 maja 2010

Aleksander Szczygło

Dziś święto narodowe. Święto pierwszej POLSKIEJ KONSTYTUCJI. Święto wszystkich, którzy żyją dla Polski i gotowi są oddać za nią życie. Jednym z takich Polaków był szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego ALEKSANDER SZCZYGŁO. Cześć Jego pamięci.



Lulewicz zapytał kiedyś Szczygłę, dlaczego nie ma żony i dzieci. - Powiedział mi wówczas tak: "ty masz wspaniałą żonę i dziecko, a ja mam swojego prezydenta. Taką drogę wybrałem i będę się jej trzymał do końca. Nie byłbym w stanie pogodzić jej z życiem rodzinnym" - opowiada. - To był wielki patriota i urzędnik z krwi i kości, który całe swoje życie poświęcił dla pracy na rzecz naszego państwa.




Oto kilka internetowych wpisów oddających cześć Aleksandrowi Szczygło:

poznkk  Wspaniały człowiek o silnym charakterze i fascynującej osobowości- dla wielu niedostępny dla innych prawdziwy przyjaciel...Tacy ludzie są rzadkością a w życiu często są niedoceniani. Ale o p.Szczygło zawsze będziemy pamiętac, nigdy też nie zapomnę Jego oczu, mądre i przenikliwe spojrzenie....

arturrww  Tego człowieka będzie mi brakować. Kto w tych czasach jest takim patriotą ? Kto ma tak mądre spojrzenie?...... Ty nie powinieneś odchodzić :( SPOCZYWAJ W SPOKOJU !!!!!!!

marcia101314  Nie zapomnę słów Moniki Olejnik, która powiedziała, że nigdy go nie zapomni. Słuchałam tego i powiem szczerze, że momentalnie stanął mi przed oczyma jego obraz. Niesamowicie mi go szkoda, mimo iż nie lubię PiS, ani w ogóle polityki to on zapadał w pamięć. Wielka szkoda...

formalina2905  Wspaniały człowiek. Patriota z takim trochę wojskowym podejściem do życia, aczkolwiek miał wielkie poczucie humoru. On nie powinien być w tym samolocie.....Będzie go mi brakować :( spoczywaj w spokoju

PaulinaZdziech  Nigdy o Tobie nie zapomnę, Ukochany. Na zawsze pozostaniesz w mej pamięci i sercu. Nawet w myślach, do końca moich dni, pozostanę Ci wierną, a jeśli Bóg pozwoli nawet po śmierci będę z Tobą...

haloperidol234  dlaczego Ty? wiem, ze to glupie pytanie Alek zawsze bedziesz w moim sercu - zawsze - patrze na Twoje zdjecie na scianie i lzy same cisna sie do oczu - wiem, ze juz nie wrocisz ale czekam...... nie bedzie juz nikogo takiego jak Ty; o ile ubozsza jest teraz Polska spij kochany spij

pesce0309  Kochany śpij....i .śnij......a moje serce zawsze będzie o Tobie pamiętać... Aleks, to tylko chwila.

1984gabim  Bardzo wzruszające wspomnienia! Wcześniej nie interesowałam się polityką, ale mam bardzo duży szacunek do Aleksandra Szczygły. Odpoczywaj w Pokoju! Nigdy Pana nie zapomnę

tomeknb89  jeden z tych polityków których ceniłem za mądrość w podejmowanych decyzjach, pewność siebie, wiedział czego chciał i co chciał zmienić. Spoczywaj w pokoju.

formalina2905  Wspaniały człowiek. Patriota z takim trochę wojskowym podejściem do życia, aczkolwiek miał wielkie poczucie humoru. On nie powinien być w tym samolocie.....Będzie go mi brakować :( spoczywaj w spokoju

icekSBC  Olsztyn o Tobie nigdy nie zapomni.

marcinzz85  Niepowetowana strata. Przykład Polaka i polityka przez duże P.

marcjusz  Super polityk i człowiek ! Cześć Twojej pamięci

Piotrekpll  tak mi go żal, merytoryczny , stanowczy, z poczuciem humoru, Olek pamiętamy o tobie [*]

arturrww  Wspaniały człowiek. Miał swoje zdanie- co w tych czasach jest rzadkością. Będzie mi go brakować.

 


http://www.bbn.gov.pl/portal/pl/551/2205/Nota_biograficzna.html

http://olsztyn.gazeta.pl/olsztyn/1,35189,7754410,_Ty_masz_zone_i_dziecko__a_ja_mam_swojego_prezydenta_.html

http://olsztyn.gazeta.pl/olsztyn/1,35189,7764581,Aleksander_Szczyglo_w_domu_nazywany_byl_Markiem.html
 

czwartek, 29 kwietnia 2010

Czy w Smoleńsku były samobieżne radiolatarnie?

W trakcie jednej dyskusji na moim blogu padło pytanie, czy opodal lotniska w Smoleńsku były samobieżne radiolatarnie i jak one wyglądają? Oto zdjęcia prezentujące takie pojazdy. Na dodatek jedno przedstawia radiolatarnię-pojazd stojący obok radiolatarni stacjonarnej koło lotniska Sieviernyj w Smoleńsku bezpośrednio po katastrofie.



Oto to zdjęcie



















a tu drugie dla przykładu

























i linki do zdjęć:

http://lh6.ggpht.com/_06bGa1QkqOY/S8T2Znfze-I/AAAAAAAADok/CFhF32mvq90/IMG_8201_1.jpg

http://heading.pata.pl/rsbn1.jpg

Płonący samolot spadł obok czołgu

Tu-154M spadł na terenie Kia-centrum "obok czołgu"


Fragmenty dyskusji na smoleńskim forum internetowym 10 kwietnia br.

10.04.2010,
10:25 czasu moskiewskiego
Bars: Coś się zdarzyło z polskim samolotem na naszym lotnisku... stoi bez kół, wszyscy strażacy z miasta są tam (informacja nie potwierdzona, ale zbliżona do oficjalnej).

10:27
Szybujący: tylko powiadomiono, że spadł polski samolot w Smoleńsku.

10:34
omch: Według ostatnich plotek, spadł na lotnisko Siewiernyj, zahaczając o drzewo!!!

10:37
Tanushik: Spadł na terenie Kia-centrum, u nas naprzeciwko parkingu tak, że nawet kawałek skrzydła przyleciał ((((
Przyjeżdżali do nas teraz do salonu klienci, mówią, przejeżdżali obok, wszystko jest ogrodzone, a czy żywi ludzie lub nie, nie wiemy...

10:38
akaratem: skąd informacja? Gdzie to można zobaczyć albo to tylko plotki?

10:40
Parazit: Na Rosja24 podano: z samolotem prezydenta Polski zdarzyła się awaria w obwodzie smoleńskim, 87 osób zginęło.

10:40
akaratem: co za samolot? Pasażerski czy jednomotorowy?

10:41
Mila DR: Informacja wiarygodna. Prezydent Polski był na pokładzie. O ofiarach powiadomiono - 87 zabitych...

10:42
omch: mówią samolot premiera Polski ale trudno w to uwierzyć!!

10:44
qeraz: dlaczego? Co się zdarzyło z samolocikiem?

10:45
Parazit: Nie powiedzieli, nie wiadomo co z prezydentem Polski.

10:45
akaratem: chłopaki coś trudno w to uwierzyć

10:46
qlazyrin: ale kurde, nie powiodło się Polakom na ziemi smoleńskiej

10:47
qeraz: nota bene awaria się zdarzyła bo nikt nie dba o lotnisko...

10:47
vic-666-666: znajomy z pokrowki jechał, w płomieniach jakiś samolot spadł obok czołgu, nikogo nie puszczają - wszystko zamknięte, mnóstwo pogotowia, sytuacja nadzwyczajna

10:47
HGR: Przed chwilą na kanale Rosja 24 powiadomiono, iż przy próbie lądowania na lotnisku Siewiernyj rozbił się samolot prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego. Zginęło 87 osób. Los samego prezydenta nieznany.

10:48
akaratem: ktoś to widział na własne oczy? No... to teraz się zacznie!

10:49
3.rozmiar: tak, w wiadomościach rzeczywiście podano jestem w szoku

10:49
Skobar: Przez Gagarina wóz strażacki i pogotowie już poleciały

tłum. Eugeniusz Tuzow-Lubański

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100429&typ=po&id=po22.txt

środa, 28 kwietnia 2010

Przyczyna katastrofy prezydenckiego samolotu - moja hipoteza

W poprzednim wpisie wskazałem na to, że różnica czasu pomiędzy momentem zerwania linii energetycznej koło smoleńskiego lotniska (8.39,35) i zatrzymania pracy czarnej skrzynki w prezydenckim samolocie (8.41,02) wynosi dokładnie 1 minutę i 27 sekund, natomiast odległość między zerwanym kablem a leżącymi na ziemi szczątkami samolotu to około 500 metrów. Spadający samolot pokonał ten odcinek w kilka sekund (5 do 7 sekund). Pozostało zatem jakieś 80 sekund, które w żaden sposób nie mieszczą się sekwencji zdarzeń, jeśli przyjąć, że to spadający samolot zerwał linię energetyczną. Trzeba zatem szukać innego, bardziej racjonalnego, wyjaśnienia tego czasowego fenomenu. Wszystko staje się jaśniejsze, jeśli uwzględnimy następujące znane już wcześniej fakty:

1. polski samolot zbliżył się do ziemi o przeszło kilometr przez pasem lotniska i był w stosunku do tego pasa o kilkadziesiąt metrów w lewo

2. rosyjscy kontrolerzy lotu twierdzą, że zauważyli fakt zbyt szybkiego podchodzenia samolotu do lądowania i wezwali załogę samolotu do poderwania maszyny, przy czym piloci z niewiadomych powodów przestali odpowiadać

3. trzy dni wcześniej pod smoleńskie lotnisko podprowadzono samobieżne wojskowe radiolatarnie, które naprowadzały samolot z Putinem i prawdopodobnie polski samolot z Tuskiem na płytę lotniska

4. jeśli tak było i polski samolot został skalibrowany do naprowadzenia przez radiolatarnie samobieżne (a moim zdaniem trzeba to sprawdzić), to mógł również 10 kwietnia być przez nie prowadzony (lecz tym razem bez wiedzy polskich pilotów), gdyby oczywiście znajdowały się one w pobliżu

5. rosyjskie służby po katastrofie naprawiały system oświetlenia wzdłuż pasa startowego

Po uwzględnieniu tych faktów i założeniu świadomego działania określonych osób w celu doprowadzenia do katastrofy przyczyna tej tragedii sama się narzuca. Otóż wystarczyło w momencie, kiedy polski samolot przygotowywał się do lądowania, zatrzymać dopływ energii elektrycznej do lotniskowego systemu naprowadzania, czyli zerwać linię energetyczną, a w to miejsce uruchomić na kilkadziesiąt sekund równoległy system samobieżnych radiolatarni mylnie wskazujący położenie pasa startowego i katastrofa gotowa. Można nawet z grubsza wskazać, w którym miejscu te radiolatarnie się wtedy znalazły - pierwsza w odległości jakichś 7 kilometrów, druga dwa kilometry od pasa (czyli druga koło tych pierwszych brzózek ściętych przez samolot i w pobliżu zerwanej linii). Być może pozostały po tych radiolatarniach jakieś ślady, śledczy mogliby to sprawdzić, albo jakiś miejscowy detektyw amator. Sądzę też, że wtedy zrozumiałe staje się dziwne zachowanie pilotów w obliczu wezwania ze strony kontrolerów i systemu ostrzegania przed niebezpiecznym zbliżaniem się do ziemi. Piloci, którzy wcześniej oblatując trzykrotnie lotnisko ustalili namiary ladowania, byli przy podejściu zdezorientowani sprzecznymi wskazaniami aparatury pokładowej i sygnałami fałszywych radiolatarni oraz komend kontrolerów. Podchodząc przy słabej widoczności, zaufali sygnałom radiolatarni, nie wiedzieli jednak, że te kierują samolot w złe miejsce. Kiedy zrozumieli, co się dzieje, było już za późno na skuteczną reakcję.

P.S. Ta hipoteza pozwala również zrozumieć dziwne zachowanie się rosyjskiego samolotu transportowego, który nieskutecznie próbował wylądować przed polskim samolotem.

Smoleńska katastrofa - zagadkowe kilkadziesiąt sekund

Według najnowszych doniesień momentem katastrofy jest godzina 8.41,02, w tej to bowiem chwili zatrzymał się MARS BM - urządzenie rejestrujące rozmowy pilotów. Na nieco wcześniejszy moment katastrofy wskazuje z kolei informacja smoleńskiego zakładu energetycznego, który podał, że zerwanie linii energetycznej przy lotnisku nastąpiło o 8.39,35.


Różnica pomiędzy tymi dwoma momentami wynosi dokładnie 1 minutę i 27 sekund.

Od zerwanej linii energetycznej do miejsca, w którym znalazły się szczątki polskiego samolotu jest zaledwie kilkaset metrów. Ten odcinek samolot pokonał w czasie nie większym niż kilka sekund i rozpadł się na drobne kawałki (czarna skrzynka np. została znaleziona osobno, leżała w błocie). Czy to możliwe, żeby rejestrator rozmów (czarna skrzynka MARS BM) pracował jeszcze kilkadziesiąt sekund po katastrofie? A może było jeszcze inaczej - może linia nie została uszkodzona przez samolot, może prąd został wyłączony o 8.39,35, by zakłócić pracę naziemnych urządzeń naprowadzających w chwili, gdy polski samolot podchodził do lądowania? To przecież było tych kilkadziesiąt decydujących sekund.


cytaty:
"Gazeta potwierdziła natomiast wczoraj w kolejnym poważnym źródle, że rejestrator rozmów pilotów zatrzymał się dokładnie o godzinie 8.41,02. To precyzyjna godzina katastrofy."

http://wyborcza.pl/1,75248,7821949,Godzina_8_41_02___kokpit_zamilkl.html

http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,7817966,Co_odkryja_glosy_z_MARS_a__Tu_154_mial_4__a_nie_3.html
"„Rz” dotarła do dokumentów potwierdzających, że do wypadku doszło wcześniej, niż podaje oficjalna wersja (godz. 10.56 czasu moskiewskiego, 8.56 polskiego). To raport urzędu energetycznego SmoleńskEnergo dotyczący zerwania kabla elektrycznego, o który zahaczył Tu-154. Nastąpiło to mniej więcej sekundę po tym, jak maszyna zaczepiła skrzydłem o brzozę, w efekcie czego odłamało się 30 proc. skrzydła. Z raportu wynika, że zerwanie linii nastąpiło o 10:39:35. Około 500 m dalej, czyli po kilku sekundach, samolot się rozbił."

http://www.rp.pl/artykul/460202,466823_Dziwny_uklad_radiolatarni.html


dokument ze smoleńskiego zakładu energetycznego i inne zdjęcia z miejsca katastrofy
























http://www.rp.pl/galeria/459542,10,466823.html

wtorek, 27 kwietnia 2010

Tak właśnie jest

Gazeta Wyborcza lamentuje z powodu filmu Solidarni 2010. Cytuje wypowiedzi Polaków z tego dokumentu i oskarża autorów o manipulację.

Oto jakie kwestie budzą szczególne wzburzenie Wyborczej:

"Moim zdaniem był to zamach. Zabito prezydenta i elitę kraju."


"Nie powinniśmy wierzyć Rosjanom na słowo"

"Media i telewizja przygotowują społeczeństwo mentalnie do ferowania wyroków"


"Media go zaszczuły. Te krokodyle łzy, które teraz wylewają niektórzy dziennikarze, są dla mnie żałosne. To po prostu żałosne."

"Daliśmy się w ostatnich latach zmanipulować. Władza powinna należeć do suwerennego narodu, a została przekazana mafijnym układom medialno-biznesowym. Pieniądze nasze, które wszyscy ciężko zarabiamy, dajemy ludziom którzy nami manipulują. Gdybyśmy nie kupowali gazety, nie będę wymieniał nazwy, to nie mieliby pieniędzy, żeby nas skłócać, manipulować nami. Obudźmy się!"


"Oni chcą dwumiesięcznej żałoby, żeby nikt się nie odzywał i wszyscy pokornie zagłosowali na jednego kandydata. Jak na Białorusi."


"Iluzja pojednania, zgody narodowej miała sprawić, żebyśmy nic nie mówili!"


"Gazeta Wyborcza okłamuje naród".


"Kocham Polskę, kocham pana prezydenta i nigdy nie wierzyłem w te kłamstwa, które podawaliście."

więcej tutaj: źródło

niedziela, 11 kwietnia 2010

Czym żyją niektórzy Polacy?

W drugiej połowie lat osiemdziesiątych uczyłem w wiejskiej szkółce pod Poznaniem. Pewnego dnia, a było to, o ile pamiętam, po katastrofie w Czarnobylu, zauważyłem, że uczniowie są dziwnie zalęknieni, a niektórzy nawet popłakują w czasie lekcji. Oczywiście natychmiast wypytałem w czym rzecz. Okazało się, że po okolicznych wsiach rozeszła się pogłoska, jakoby na obrazie z Jasnogórskiego Sanktuarium szramy na policzku Maryi wydłużały się i że według powszechnej opinii, kiedy sięgną serca Najświętszej Panienki, nastąpi koniec świata.


Dzieci były w stanie niesłychanej histerii, nie potrafiły się skupić na zajęciach i widać było, że nie udają. Żeby je jakoś uspokoić, przypomniałem, że data Końca jest znana według Pisma tylko Stwórcy, że wiele razy podawano terminy końca świata, tymczasem nic takiego nie nastąpiło. Apelowałem również, byśmy spokojnie poczekali, czy szramy na obrazie rzeczywiście się wydłużą. Przyznam dziś jednak, że i ja uległem wówczas trochę powszechnej panice i począłem po kryjomu sprawdzać, czy owe cięcia szablą na obrazie jasnogórskim przypadkiem się jednak nie wydłużają i nawet zaczęło mi się momentami wydawać, że faktycznie jakby schodzą coraz bardziej ku sercu Maryi.

Dlaczego wspominam tamto wydarzenie? Otóż dziś znów natknąłem się na podobne klimaty. Tym razem w internecie. Pod wpływem katastrofy pod Smoleńskiem nasz zabobonny ludek sięgnął po ulubioną lekturę - po przepowiednie i w sieci rekordy popularności bije następujący wiersz Nostradamusa:

"I wtem wielki ptak metalowy upadnie, a na nim znajdować się będą osoby ważne kraju niezwyciężonego... a na kraj ogarnięty chaosem i żałobą, wrogi najeźdźca ze wschodu uderzy"

Jak słowa legendarnego wróżbity odczytują dzisiejsi Polacy, nietrudno się domyślić. Można zresztą sprawdzić, wpisując wiersz w wyszukiwarce.

P.S. Nie wiem, czy cytowane słowa należą rzeczywiście do Nostradamusa. Nie chciało mi się szukać. Poza tym jakie to ma znaczenie?

Przeprosić Pana Prezydenta

Panu Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu należą się publiczne przeprosiny ze strony tych wszystkich, którzy latami wylewali na niego kubły inwektyw i pomówień. Wiem jednak, że ci, którzy winni przeprosić, to ludzie bez honoru i godności, toteż tych przeprosin się nie doczekamy.

"niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"


Tak postąpili ze Zbigniewem Herbertem, tak zachowają się wobec Pana Prezydenta.

Pytania

1. Dlaczego 7 kwietnia premier Tusk nie poleciał do Smoleńska Tupolewem, który rozbił się 10 kwietnia? Dlaczego samolot ten był ponoć wtedy (7 kwietnia) niesprawny, skoro niedawno przeszedł kapitalny remont w Rosji?


2. Dlaczego Rosjanie wprowadzili tak szczelną blokadę informacyjną? Dlaczego zabierali zdjęcia, nagrania, notatki i nie dopuszczali nikogo poza swoimi służbami do miejsca katastrofy? Dlaczego na nielicznych upublicznionych nagraniach z miejsca katastrofy nie widać najmniejszych śladów ofiar (a były to zdjęcia z ponoć pierwszych chwil po katastrofie)? Dlaczego twierdzi się, że odnaleziono ciała wszystkich ofiar, skoro ze zdjęć i relacji wynika, że szczątki samolotu zostały rozrzucone na ogromnej przestrzeni i jednocześnie - jak wynika z doniesień - nie zidentyfikowano większości zabitych? Co informacją, że trzy osoby przeżyły katastrofę i w ciężkim stanie przebywają w szpitalach w Smoleńsku?

3. Dlaczego to Rosja przejęła całkowitą kontrolę nad śledztwem i nad szczątkami samolotu (w tym nad czarnymi skrzynkami), terenem katastrofy i ciałami ofiar, gdy przecież tu chodzi o naszą głowę państwa i najważniejsze w Polsce osoby? Dlaczego polski rząd się na to potulnie zgadza?

4. Dlaczego w polskojęzycznych mediach lansuje się uporczywie rosyjski punkt widzenia (śledczych i mediów), że przyczyną katastrofy był błąd pilota?

5. Jak długo jeszcze Polska będzie podporządkowana Rosji?

sobota, 10 kwietnia 2010

Cześć Twojej pamięci, Panie Prezydencie!

Rozkaz nr 00350

"5 marca 1940 r. Ławrientij Beria – Ludowy Komisarz Spraw Wewnętrznych ZSRR skierował do Józefa Stalina notatkę nr 794/B (794/Б), w której po zdefiniowaniu, że polscy jeńcy wojenni (14 736 osób – w tym 97 proc. Polaków) oraz więźniowie w więzieniach Zachodniej Białorusi i Ukrainy (18 632 osoby, z tego 1207 oficerów – w tym ogółem 57 proc. Polaków) stanowią "zdeklarowanych i nie rokujących nadziei poprawy wrogów władzy radzieckiej", stwierdził, że NKWD ZSRR uważa za uzasadnione:


rozstrzelanie 14,7 tys. jeńców i 11 tys. więźniów, bez wzywania skazanych, bez przedstawiania zarzutów, bez decyzji o zakończeniu śledztwa i aktu oskarżenia,

zlecenie rozpatrzenia spraw i podejmowania decyzji trójce w składzie: Wsiewołod Mierkułow (wpisany odręcznie prawdopodobnie przez Stalina powyżej skreślonego nazwiska Berii), Bogdan Kobułow, Leonid Basztakow.

Notatka posiada cztery zatwierdzające podpisy: Stalina, Woroszyłowa, Mołotowa i Mikojana, oraz dopiski – Kalinin – za, Kaganowicz – za. Zgodnie z notatką Biuro Polityczne KC WPK (b) tego dnia wydało decyzję nr P13/144 z zaproponowaną przez Berię treścią.

14 marca w gabinecie Bogdana Kobułowa, szefa Głównego Zarządu Gospodarczego NKWD, odbyła się narada. Uczestniczyło w niej kilkanaście osób, wśród nich szefowie Zarządu NKWD obwodu smoleńskiego, kalinińskiego i charkowskiego, ich zastępcy oraz komendanci wojskowi zarządów obwodowych NKWD. To im wówczas zlecono wymordowanie jeńców.


22 marca Beria wydał rozkaz nr 00350 "O rozładowaniu więzień NKWD USRR i BSRR" – w tych więzieniach większość więźniów stanowili polscy oficerowie i policjanci."

źródło

"Gdy się już troszkę uspokoiło, na jakiś drugi czy trzeci dzień poszłam do Lwowa. I wówczas byłam świadkiem rzeczy strasznych, mianowicie otwarcia lwowskich więzień. Byłam tylko na Łąckiego, a Niemcy pootwierali wszystkie więzienia... I Brygidki, i na Łąckiego duże więzienie. W każdym razie w promieniu, nie wiem, czterech czy więcej kilometrów, czuć było porażający odór zgnilizny. Cos potwornego! Wiedziona, zresztą nie tylko ja, ciekawością tego, co jest i tego, co będzie, weszłam na dziedziniec więzienia na Łąckiego. A tam zmasakrowane i zgniłe już trupy. Niemcy to wszystko pokazali, proszę bardzo. To było dzieło Sowietów. (...)
Bardzo wyraźnie przypominam sobie zwłaszcza jeden obraz. To musiała być młoda dziewczyna. Cała jakimś mazidłem oblepiona..., oblepiona krwią. Musiała mieć długie blond włosy, bo cała jej zmasakrowana twarz była tymi włosami pokryta."

Tadeusz Żukowski "Krystyna Feldman albo festiwal tysiąca i jednego epizodu", s. 65, Księgarnia świętego Wojciecha, Poznań 2001


O Boże!...

Najpierw jechali długo,
wieziono ich wiosenną szarugą.
... Ilu ich było? Dwa? Pięć? Osiem? Dwanaście tysięcy?...
Pamiętamy ich zbrojnych i hojnych,
pamiętamy młodziutkich przed wojną...
O Boże... Nie myśleć więcej.
Każdy dzień ma swoją pracę.
a tamto - nie powraca.
... A jednak...
O czym myślał, zanim umierał
za szeregiem walący się szereg?
Będziemy kiedyś wiedzieli,
skoro już wyszli spod ziemi.
Ktoś ocalony cudem,
ktoś schowany przypadkiem w rowie
straszliwą opowieść opowie:
czy szarpały ich ręce brudne?
czy poszli na rzeź bez oporu?
czy konali wiosennym wieczorem?
czy zabito ich w mroźne rano?

O Boże...
Czy im
się pożegnać dano?
Czy do końca, aż kat wystrzelił,
o niczym nie wiedzieli?

Jeden był jedynak u matki,
a drugi u ojca ostatni;
a trzeci popełnił zbrodnię
i jeszcze jej nie zamodlił.
U czwartego synek i żona,
piątemu wielkość sądzona...
... Jak to być może?!
a katów przecie także Pan Bóg stworzył...

O Boże,
który w jaskółce mieszkasz, co obłoki mija,
i w jastrzębiu, co w locie jaskółkę zabija,
w kwiatuszku - wypieszczonym w cieniu leśnych malin,
i w tych, co i maliny, i kwiat podeptali...
... Który zlatujesz ogniem w pędzącym pocisku
i w mózgu świecisz, co od ciosu się rozpryska...
... Który jesteś - i to mię zdumiewa najwięcej -
jednocześnie w Polaku, Moskalu i Niemcu...

O Boże,
z tej wichury, co pali pół świata,
zstąp i zamieszkaj, błagam Ciebie,
nie w dzieciach, nie w kwiatach,
nie w czystych duszach, ani w jasnych wodach,
ale w sercach katów!


(1943 r.)

Kazimiera Iłłakowiczówna "O Boże"

wiersze o Katyniu - źródło



70 lat od zbrodni


Od 09.00 Lech Kaczyński w Katyniu wraz z przedstawicielami Rodzin Katyńskich, a także parlamentarzystami, duchownymi, kombatantami, żołnierzami, złoży hołd Polakom zamordowanym przez NKWD. W uroczystościach ma wziąć udział ok. 800 osób. Wraz z Lechem Kaczyńskim w Katyniu będą m.in. ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, prezes IPN Janusz Kurtyka, biskup polowy Wojska Polskiego generał dywizji Tadeusz Płoski, prawosławny ordynariusz Wojska Polskiego biskup i generał brygady Miron Chodakowski oraz sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik. Ze strony rosyjskiej w obchodach ma wziąć udział przedstawiciel prezydenta Dmitrija Miedwiediewa oraz wiceminister spraw zagranicznych.

Uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej rozpoczną się przed południem czasu miejscowego. Prezydent najpierw uczci rosyjskie ofiary NKWD, a później uda się na Polski Cmentarz Wojenny, gdzie po oddaniu honorów odbędzie się msza święta. Zaplanowane są też ekumeniczne modlitwy prawosławnego ordynariusza WP, przedstawiciela Ewangelickiego Duszpasterstwa Polowego, biskupa polowego WP i muzułmańskiego muftiego.

źródło

niedziela, 4 kwietnia 2010

piątek, 2 kwietnia 2010

Do pewnej kategorii polskich patriotów

Nazwijmy rzecz po imieniu zgodnie z dewizą mojego bloga w salonie24. Bywają tacy polscy patrioci, którzy widząc machloje i wrogie Polsce działania różnorakich lobby żydowskich (co jest faktem, którego nie kwestionuję), uważają, że niezbędnym elementem polskiego patriotyzmu jest radykalna niechęć i nieufność wobec wszystkich Żydów i sił, które mogą działać w ich interesie, np. USA. Ponadto zachodzi u takich patriotów dziwna skłonność do usprawiedliwiania tych, którzy mogą być sojusznikami w dziele osłabiania, bądź nawet niszczenia Żydów, np. Arabów, muzułmanów, czy Rosji. Powiem wprost: nie odpowiada mi taka postawa, bo

po pierwsze, zło i dobro nie rozkłada się według nacji czy religii; wśród Żydów tak jak wśród Polaków i innych nacji zdarzają się bardzo przyzwoici ludzie i okropni złoczyńcy

po drugie, po tym co Żydów dotknęło (ustawiczna nienawiść i prześladowania) nie godzi się być wśród antysemitów

po trzecie, trzeźwa ocena sytuacji na świecie, w naszym regionie i w Polsce jasno ukazuje, że Polsce zagrażają przede wszystkim bliscy sąsiedzi i nasza głupota oraz indywidualny egoizm każdego z nas

po czwarte, gdybyśmy nawet przyjęli, że to wyłącznie Żydzi nastają na Polskę, to wobec ich potęgi finansowo-politycznej tylko skrajny głupiec otwarcie by stawał z nimi w szranki, nie należy bowiem kopać się z koniem

po piąte, nasza kultura (wartości, światopogląd) znacznie bliższa jest judaizmowi (z niego wyrasta) niż np. islamowi, czy innej azjatyckiej mentalności


Uważam, że tyle wystarczy. Zamyślenia życzę nam wszystkim nad Golgotą.

wtorek, 30 marca 2010

Zamach grubymi nićmi szyty

W Rosji rośnie opór przeciwko władzy kagiebistów, ludzie coraz liczniej demonstrują. Powszechna korupcja powoduje ucieczkę firm z Rosji, a milicja traktowana jest jak wróg publiczny. Prohibicyjne plany władzy dotyczące dostępu do alkoholu, rosyjska ulica komentuje: "chcą wojny, to będą ją mieli." Gruzja utkwiła Rosji ością w gardle, Ukraina jeszcze nie wzięta, podobnież kraje bałtyckie, Włosi "zdradzili" Rosjan w projektach gazowych, umowa gazowa z Polską  nie do końca pewna, bo UE ma pytania. Nie udało się całkiem ustawić Obamy w kwestiach rozbrojeniowych. Szto diełat?
W moskiewskim metrze zginęło w zamachach kilkadziesiąt osób, choć milicja wiedziała o planowanych zamachach

"w ostatnich dniach milicjanci otrzymali aż trzy zaszyfrowane telegramy informujące, że separatyści będą próbować organizować akty terrorystyczne w środkach transportu."

"Wczoraj od samego rana milicjanci zatrzymywali kobiety, których wygląd wskazywałby, że pochodzą z Kaukazu Północnego." Mimo to "demonstracyjnie ubranym na czarno "szahidkom" bez problemu udało się dostać na stację metra Łubianka, położoną przy głównej siedzibie FSB."

Przypomnę też, że w metrze znaleziono co najmniej jeden porzucony pas z materiałem wybuchowym.

Jakieś pytania?

źródło

źródło

źródło


źródło

źródło

źródło

źródło

źródło

źródło

źródło

czwartek, 25 marca 2010

Racja po stronie prezydenta Lecha Kaczyńskiego

W związku ze zbliżającym się szczytem rozbrojeniowym w Waszyngtonie Donald Tusk pozwala sobie po raz kolejny na afronty i insynuacje pod adresem prezydenta Kaczyńskiego. Premier stara się przedstawić spór na linii prezydent - premier w tej sprawie jako niepoważną, personalną i ambicjonalną przepychankę:


"Źle by się stało, gdyby każde ważne zdarzenie dla Polski, czy to jest Katyń, czy konferencja waszyngtońska, czy wiele innych sytuacji, żeby obecność Polaka tam poprzedzana była taką domową awanturą. Mam nadzieję, że wreszcie niektórzy zrozumieją, że to nie służy Polsce(...) Wydaje się, że dla Polski najważniejsze jest, aby możliwie rzadko dochodziło do takich krępujących sytuacji, że ktoś ciągle podnosi rękę i mówi "ja wolę, żebym ja pojechał". Czuję się zażenowany, bo to są poważne sprawy (...) zawsze będę przestrzegał tych, którzy zachowują się w taki sposób, który może Polskę ośmieszyć "

Zapewne część bezmyślnych i posłusznych dziennikarzy pójdzie tym właśnie tropem, tymczasem prawda jest taka, że spór ma głębszy, merytoryczny podtekst i dotyczy bezpieczeństwa państwa polskiego i całej Europy. Barack Obama uczynił niestety rozbrojenie nuklearne priorytetem swojej polityki zagranicznej i istnieje obawa, że właśnie taki trend dominować będzie na kwietniowej konferencji waszyngtońskiej. Ta obawa jest tym bardziej uzasadniona, że z jednej strony w Europie pojawiły się otwarte wezwania do wycofania wojsk amerykańskich z naszego kontynentu, a z drugiej zaczyna się poważnie rozważać 'wspólnotę euroazjatycką" z udziałem Rosji. Co taki rozwój sytuacji oznaczałby m.in. dla naszego kraju, nie trzeba chyba tłumaczyć.

Również stanowisko rządu Tuska jest w tej sprawie w wysokim stopniu niepokojące – opowiada się on bowiem za usunięciem broni atomowej z Europy. Ma więc rację prezydent Lech Kaczyński, domagając się jako osoba odpowiedzialna konstytucyjnie za suwerenność i bezpieczeństwo państwa konsultacji.


http://anglia.interia.pl/wiadomosci/news/do-kogo-mialo-trafic-zaproszenie-obamy,1456457,3

http://www.rp.pl/artykul/452186_Premier__to_osmiesza_Polske.html

http://www.sejm.gov.pl/prawo/konst/polski/kon1.htm

wtorek, 23 marca 2010

Na Saharze piasku zabrakło

                                              motto: "Socjalizmu się nie lękaj, mało rób, a dużo stękaj."


O socjalizmie się mówi, że jest gospodarką chronicznego niedoboru. Za peerelu brakowało wszystkiego. Starsi pamiętają, mam nadzieję, nasiadówy Biura Politycznego w "temacie papieru toaletowego i sznurka do snopowiązałek". Ulica podsumowywała te absurdy komunistycznego etatyzmu kpiącym powiedzeniem: wpuść komunistów na Saharę, to po miesiącu piasku zabraknie.

Dziś Wenezuela rządzona przez sowieciarza Chaveza udowadnia, jak gorzka jest to prawda. W kraju , który ropą stoi, wprowadzono racjonowanie energii, a przedsiębiorstwa, które zdaniem władz zużywają za dużo prądu, karze się jego odcięciem. Podobno prądu zabrakło dlatego, że na skutek suszy rzeki napędzające elektrownie wodne wyschły. W kraju podzwrotnikowym panuje susza. Ciekawe, prawda? A jeszcze ciekawsze jest to, że przed Chavezem jakoś nie było słychać o suszach w Wenezueli, czy o braku żywności, bo i tej tam ostatnio brakuje. Skąd ta bida akurat u marksisty Chaveza, gdy sąsiedzi Wenezueli nie skarżą się jakoś ani na suszę, ani na brak prądu czy jedzenia? Gwoli ścisłości nie tylko na kraj Chaveza spadły plagi, Kubę prześladują one od kilkudziesięciu lat, a za sandinistów to samo było w Nikaragui. Symptomatyczne, że nędza z bidą pojawia się wszędzie tam, gdzie bratnią pomoc niesie - dziś przebrany za kapitalistyczne i demokratyczne państwo - Sowieckij Sojuz.


P.S. Nawet USA dotknął ten socjalistyczny trąd. Administracja Obamy zadekretowała obowiązkowe ubezpieczenia zdrowotne, przeciwko czemu masowo protestują nie ogłupieni na szczęście Amerykanie

piątek, 19 marca 2010

O wolności, marcu 68 i nieznanym wierszu Wojaczka

Marzec 68 to nie tylko starcie Puławian z Natolińczykami, czy jak kto woli Chamów z Żydami, albo jeszcze inaczej - "betonu" z "liberałami", marzec to również budzenie się w młodym, dorastającym pod peerelem, pokoleniu Polaków świadomości, że komunizm jest wszechobecnym propagandowym kłamstwem, marzec w końcu to bunt przeciwko autorytarnej władzy i wołanie o wolność.


stos podartych gazet - marzec 68 (  źródło


  

Po marcu 68 na literacką scenę wkroczyło pokolenie poetów urodzonych z końcem II wojny. Niektórzy z nich debiutowali już wcześniej, jednak ich twórczość nabrała wyrazu i stała się głośna dopiero po wydarzeniach marcowych i po grudniu siedemdziesiątego roku jako literackie echo współczesnych dramatów historii. Lirykę pokolenia 68 zdominowały tematy społeczne i polityczne. Wyrazem tego było m.in. dążenie do demaskowania za pośrednictwem poezji języka propagandy i w ogóle wszelkich językowych skamielin, pod którymi zastygła rzeczywistość. Czołowymi przedstawicielami tego pokolenia są Stanisław Barańczak, Ryszard Krynicki, Julian Kornhauser i Adam Zagajewski. Nieco na uboczu tej grupy funkcjonował natomiast prawdopodobnie najwybitniejszy poeta tego pokolenia – Rafał Wojaczek. Niektórzy zwykli w Wojaczku widzieć przede wszystkim skandalistę – pijaka i awanturnika. Jeden z redaktorów wychodzącego w latach sześćdziesiątych czasopisma literackiego chwalił się kiedyś w mojej obecności, że Wojaczek przyszedł do redakcji z wierszami i "nawet go nie uderzył". Tymczasem Wojaczek, choć zapijał ostro i z racji postury oraz charakteru mógł uchodzić za takiego, którego lepiej omijać z daleka, był przede wszystkim tytanem pracy jako artysta. Zachowane w rękopisy kolejnych wariantów wierszy dobitnie o tym świadczą. Wojaczek cyzelował każdą strofę, każdy wers i każde słowo. Jego poezja to nie tylko wizja, ale i praca, może nawet praca przede wszystkim – szukanie rytmu i sensu, sensu nie tylko słowa, ale i losu, co zresztą u Wojaczka oznacza to samo.

Chciałbym przedstawić dziś niepublikowaną wersję wiersza Wojaczka pochodzącego z tomu "Inna bajka". Wydobył ją wiele lat temu z archiwum Wojaczka mój kolega z poznańskiej polonistyki. Utwór nosi tytuł "Piosenka bohaterów II". Moim zdaniem ten nieznany wariant wiersza jest znacznie lepszy od opublikowanego. Dodam, że również drukowana wersja wiersza różni się drobnym szczegółem w kolejnych publikacjach – inna jest w wydanym za życia poety tomie "Inna bajka", inna w zbiorze opublikowanym przez B. Kierca po śmierci poety. W wydaniu autorskim wiersza pojawia się sformułowanie "w piśmie powszednich gazet", natomiast u Kierca w wydaniu z lat dziewięćdziesiątych mamy "w piśmie partyjnych gazet". Również w wersji, którą poniżej przedstawiam występuje słowo "partyjnych". Nasuwa się w związku z tym dość oczywisty wniosek, że zastąpienie słowa "partyjnych" bardziej neutralnym "powszednich" jest śladem ingerencji cenzorskiej.
Co wspólnego ma ten wiersz z marcem 68? W rękopisie występuje nieobecna w publikacji książkowej data powstania wiersza – 20 maja 68, a treść utworu pozostaje moim zdaniem w ścisłym związku z dusznym klimatem politycznej nagonki, z wiecami, na których aktyw partyjny piętnował studentów-"wichrzycieli" i pisarzy-"warchołów", a przede wszystkim na których wysyłał "syjonistów do Syjamu". Stąd wziął się zresztą słowny dowcip: "syjoniści do Syjamu", "studenci do nauki", "literaci do pióra", partia do dupy.


Oto wiersz:


Piosenka bohaterów II

Aż wreszcie groza stała się pospolitą rzeczą,
Czymś jadalnym jak chleb i lekkostrawnym,
Co mogliśmy brać w dłoń i w usta lekko
Jak kromkę kwitnącą zapachem aż bez nazwy,

Takim codziennym. I zabijano nas rano,
W południe wymierzano nam rzadką śmierć w zupie,
A my śmialiśmy się śmiechem nieodmierzanym
Jeszcze wtedy, gdy w głowy sen walił obuchem.

Bo to nie była nasza śmierć tylko łaskawa
Jałmużna z kieszeni zazdrosnego świata
I wiedzieliśmy o tym nie czytając w piśmie

Partyjnych gazet – tylkośmy umyślnie
W najświeższe szpalty nieba patrzeli: ten dziennik
Wymawiał nam prawdziwe imię naszej śmierci.

20 maja 68


A tu wersja opublikowana w 1970 roku w tomie "Inna bajka":


PIOSENKA BOHATERÓW II

                                                                        "W czasach wielkich żyliśmy, wspaniałych..."

Aż wreszcie śmierć stała się pospolitą rzeczą,
jadalną, jak gruby chleb lekkostrawną,
i w usta sobie braliśmy lekko
- kromkę rozkwitającą smakiem aż bez nazwy,

takim codziennym. I zabijano nas: rano
już wymierzano rzadką, w cienkiej zupie,
ale my śmiechem nieodmierzanym
śmialiśmy się, jeszcze gdy sen w łeb tłukł obuchem.

Bo to nie była nasza śmierć tylko łaskawa
jałmużna zazdroszczącego nam świata
i wiedzieliśmy: kłamią nam w piśmie

powszednich gazet, skorośmy, choć nieumyślnie,
w szpaltach nieba czytali a ten dziennik
wyjawiał imię prawdziwej śmierci.


Motto z wiersza "O książce" Czesława Miłosza kieruje nas ku katastrofizmowi, którego poetyckie wizje takich twórców jak Miłosz właśnie czy Czechowicz sygnalizują, że żyjemy w dniach końca – zagłady naszego – ludzkiego świata. Można też dodać, że fraza "I zabijano nas rano, / W południe wymierzano nam rzadką śmierć w zupie" jest jakby żywcem wyjęta z obozowych wierszy Tadeusza Borowskiego. Wojaczek w świecie pozbawionym nadziei nie ustaje w poszukiwaniu ludzkiego wymiaru życia i paradoksalnie odnajduje go w formule zaproponowanej przez Montaigne`a: "Myślenie o śmierci jest myśleniem o wolności". Tę myśl z esejów Montaingne`a notuje w swoim dzienniku i na różne sposoby rozpisuje w wierszach, również w "Piosence bohaterów II".

"tylkośmy umyślnie
W najświeższe szpalty nieba patrzeli: ten dziennik
Wymawiał nam prawdziwe imię naszej śmierci"


Myśl Montaigne`a znaczy tyle: kto nie boi się śmierci, ten staje się wolny i dopiero wtedy żyje naprawdę, po ludzku. Kogoś takiego nie zastraszy opresyjna władza ani sąd krzywoprzysięgły (vide Sokrates), ktoś taki nie poniży się podłym czynem wobec drugiego człowieka, bo nie lęka się nie tylko utraty pracy, mienia, czy pozycji, ale nawet i utraty życia. Tylko ktoś taki zdolny jest żyć jak poeta Wojaczek, czy jak antykomunista Rafał Gan Ganowicz wyznający dewizę: "Lepiej dzień jeden przeżyć jak lew, niż całe życie jak zając." I nie jest to bynajmniej desperacja, jak sądzą niektórzy, lecz najgłębsza wiara, wiara w wolne życie.


o marcu tutaj: http://www.marzec1968.pl/portal/m68/

PRYWATNA WOJNA RAFAŁA GAN-GANOWICZA : http://www.abcnet.com.pl/node/869

wtorek, 2 marca 2010

Co minister Sikorski wie o świecie polityki?

Sikorski - szef polskiego MSZ aspirujący do objęcia funkcji głowy państwa, raczył był dziś stwierdzić, że obecny prezydent Polski nie jest królową, a on sam - Radosław Sikorski "proponuje prezydenturę skandynawską, trochę wycofaną".


Problem w tym, że trzy główne państwa skandynawskie - Szwecja, Norwegia i Dania to monarchie konstytucyjne i prezydenta nie posiadają. Czyżby minister Sikorski chciał się zatem wzorować na Finlandii, której państwowość jest stosunkowo młoda i kształtuje się pod przemożnym wpływem Rosji (wcześniej Sowietów)? A może, co bardziej prawdopodobne, nie ma pojęcia, że ani Szwedzi, ani Duńczycy, ani Norwegowie nie mają prezydenta?

http://wiadomosci.onet.pl/2136055,11,sikorski_prezydent_to_nie_krolowa_anglii__ktora_jest_poza_krytyka,item.html