motto: "Socjalizmu się nie lękaj, mało rób, a dużo stękaj."
O socjalizmie się mówi, że jest gospodarką chronicznego niedoboru. Za peerelu brakowało wszystkiego. Starsi pamiętają, mam nadzieję, nasiadówy Biura Politycznego w "temacie papieru toaletowego i sznurka do snopowiązałek". Ulica podsumowywała te absurdy komunistycznego etatyzmu kpiącym powiedzeniem: wpuść komunistów na Saharę, to po miesiącu piasku zabraknie.
Dziś Wenezuela rządzona przez sowieciarza Chaveza udowadnia, jak gorzka jest to prawda. W kraju , który ropą stoi, wprowadzono racjonowanie energii, a przedsiębiorstwa, które zdaniem władz zużywają za dużo prądu, karze się jego odcięciem. Podobno prądu zabrakło dlatego, że na skutek suszy rzeki napędzające elektrownie wodne wyschły. W kraju podzwrotnikowym panuje susza. Ciekawe, prawda? A jeszcze ciekawsze jest to, że przed Chavezem jakoś nie było słychać o suszach w Wenezueli, czy o braku żywności, bo i tej tam ostatnio brakuje. Skąd ta bida akurat u marksisty Chaveza, gdy sąsiedzi Wenezueli nie skarżą się jakoś ani na suszę, ani na brak prądu czy jedzenia? Gwoli ścisłości nie tylko na kraj Chaveza spadły plagi, Kubę prześladują one od kilkudziesięciu lat, a za sandinistów to samo było w Nikaragui. Symptomatyczne, że nędza z bidą pojawia się wszędzie tam, gdzie bratnią pomoc niesie - dziś przebrany za kapitalistyczne i demokratyczne państwo - Sowieckij Sojuz.
P.S. Nawet USA dotknął ten socjalistyczny trąd. Administracja Obamy zadekretowała obowiązkowe ubezpieczenia zdrowotne, przeciwko czemu masowo protestują nie ogłupieni na szczęście Amerykanie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz