Anita Gargas wyrzucona z TVP przez Jaruzela! Fundamentem sojuszu PiSu z SLD jest morderca i zdrajca! PiS zdradził wartości. - słychać pokrzykiwania na prawicy.
Eurodeputowany Marek Migalski rozdziera szaty nad upadkiem swojej partii i zapowiada odejście. Redaktor naczelny Gazety Polskiej Tomasz Sakiewicz oznajmia, że "woli zostawić swój program w TVP, niż zatykać sobie usta w sprawie mordercy i zdrajcy" i żąda, aby PiS wycofał się z koalicji w mediach publicznych z SLD, albo zażądał całkowitej zmiany umowy. Zdaniem Sakiewicza Polacy dążenia Kaczyńskich do władzy za wszelką cenę nie zaakceptują.
Czytam to wszystko i podobnie jak miało to miejsce przy sprawie Polańskiego oczom i uszom nie wierzę . Sufit wam się oberwał na głowy drodzy Państwo? Reytan się w was nagle obudził? A przez ostatnie dwadzieścia lat, w czasie których Jaruzel i jemu podobni byli patronami niejednej koalicji, larum wam nie zabrzmiało? Wytrzymywaliście to? Teraz wam nagle żyłka w mózgu pękła?
Bo co? Bo Kaczory muszą być bez skazy, albo niech sczezną? Bo mają bronić Okopów Świętej Trójcy bez względu na to, czy polegną a wraz z nimi nasze marzenie o wolnej Polsce? Dla Marka Jurka najważniejsza była obrona praw nienarodzonych, dla was Anita Gargas w TVP i nazwanie Jaruzela zdrajcą, dla innych coś jeszcze innego. Czego do cholery chcecie od Kaczyńskich? To nie Mesjasze, nie prorocy są. Nawet nie męczennicy. To są politycy i ich powinnością jest znaleźć drogę do wyznaczonego celu - do wolnej od komuchów i ich agentury Polski. Prawo i Sprawiedliwość w skrajnie wrogim otoczeniu potrafi nie tylko przetrwać, ale i nieźle zaleźć za skórę czerwonym. TO JEST WOJNA! A na wojnie muszą być ofiary i to po obydwu stronach. I nie wygrywa ten, kto rzuca się z motyką na słońce, lecz ten, kto potrafi przechytrzyć wielokrotnie silniejszego przeciwnika.
Pisze Tomasz Sakiewicz, że Polacy nie wybaczą Kaczyńskim braku zasad w dążeniu do władzy. Jeśli to miałaby być prawda, dlaczego komuchom i ich akolitom o wiele więcej Polacy wybaczali? Przypomnę, że Jaruzel cieszy się ponoć sympatią i szacunkiem większości Polaków, a nie np. pułkownik Kukliński. Widać po tym jacy są Polacy en masse. Poza tym, skąd redaktor Sakiewicz wie i dlaczego publicznie imputuje, że dziś jedynym motywem działań PiSu jest pragnienie władzy dla władzy? Wcześniej, kiedy PiS z przymusu wchodził w koalicję z partią "pięciu piw" i sklepowymi od owsa, redaktor Sakiewicz dostrzegał jakiś polityczny imperatyw usprawiedliwiający tego rodzaju polityczne bratanie się, a teraz, gdy chodzi o SLD, nie? A to przecież tylko chwilowa koalicja w mediach. To nie jest układ polityczny. Jaki widzicie inny sposób nawiązania walki z medialnym hegemonem - Platformą od obecności nawet za cenę bolesnych kompromisów w mediach publicznych? Moim zdaniem warto zapłacić nawet kilkoma wartościowymi dziennikarzami za to, by w publicznym radiu czy telewizji nie pluł na nas Palikot czy Niesołowski.
I trochę faktów dla uporządkowania.
1. Anita Gargas nie przestała pracować w TVP, nadal będzie prowadzić Misję specjalną. Straciła jedynie stanowisko zastępcy dyrektora TVP 1 ds. publicystyki. Owszem jest to spora strata, ale czerwoni film o Jaruzelskim potraktowali tylko jako pretekst, tak naprawdę bowiem buzuje w nich od jakiegoś czasu złość i poczucie krzywdy. Uważają oni mianowicie, że PiS zrobił ich na szaro. Słyszałem takie opinie bezpośrednio od działaczy SLD. Kto wie poza tym, czy w tym zamieszaniu nie maczały swoich łap platfusy, które w TVP mają je szczególnie długie.
2. Posłowi Markowi Migalskiemu jakoś nie przeszkadzało wcześniej towarzystwo fikającej wraz z nim na scenie poseł SLD Senyszyn, a nawet wspominał, że uciął sobie z nią sympatyczną gaduchę w samolocie, teraz rozpacza, że PiS się hańbi wchodząc w brudne układy z SLD.
3. Redaktor Sakiewicz wciąż nawołuje do POPiSu, jakby nie dostrzegał, że Platforma jest uosobieniem tego wszystkiego, z czym walczy PiS - państwem Rysiów i Zbysiów, władzą pełną buty i zakłamania.
4. Dziś komuchy z SLD nie są w stanie wystawić kandydata na prezydenta, który mógłby stawić czoła kandydatowi naszej strony, więc rachuba jest oczywista - dajemy im część pola w mediach, bo jest to nieunikniony warunek istnienia PiSu w TVP, a to z kolei zwiększa nasze szanse na wygraną z reprezentantem kamaryli marzącej o odtworzeniu i utrwaleniu oligarchiczno-służbobezpiecznej III RP. Proszę spojrzeć dlaczego i jak bardzo im zależy na przejęciu prezydentury:
"Co kryją lochy Lecha
Agnieszka Kublik, Wojciech Czuchnowski
2010-02-24, ostatnia aktualizacja 2010-02-24 08:38
Wiemy, co urzędnicy prezydenta Lecha Kaczyńskiego ukrywają w czeluściach jego kancelarii. To nagrania zeznań oficerów WSI, polityków i innych osób składane przed komisją weryfikacyjną Macierewicza
Sprawa zaczyna się w listopadzie 2007 r., po wyborach przegranych przez PiS. Szef komisji weryfikacyjnej Jan Olszewski tuż przed zaprzysiężeniem rządu Tuska wywiózł jej akta z siedziby Służby Kontrwywiadu Wojskowego do prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Po kłótniach z SKW 1 lipca 2008 r. akta wróciły do kontrwywiadu. Nie wszystkie. Brakowało zeznań żołnierzy WSI.
W latach 2006-07 przesłuchiwała ich komisja weryfikacyjna Antoniego Macierewicza (po wyborach zastąpił go Olszewski, Macierewicz został posłem PiS). W skład komisji weszli zaufani Macierewicza i Kaczyńskich: prawicowi politycy, urzędnicy IPN, nawet szef stołecznego urzędu stanu cywilnego. W lutym 2007 r. napisali raport o WSI - na podstawie przesłuchań, których zapisy potem nie wróciły do SKW.
Co się z nimi działo?
30 czerwca 2008 r. (dzień później SKW z powrotem przejęła archiwum komisji) prezydent Lech Kaczyński adresuje do Olszewskiego tajne pismo o"nadesłanie wyjaśnień żołnierzy, pracowników i osób trzecich, które zostały wykorzystane przy sporządzaniu uzupełnienia do raportu [tzw. aneksu] lub mogą mieć wpływ na jego ocenę".
Olszewski natychmiast odpisuje, że przekazuje prezydentowi te materiały. W dwóch skrzyniach jadą z BBN przy ul. Karowej do Kancelarii Prezydenta przy ul. Wiejskiej.
16 października 2008 r. SKW prosi o ich zwrot. 25 listopada 2008r. Kancelaria odmawia. Nie przesyła nawet szczegółowego wykazu materiałów.
Kontrwywiad donosi więc do prokuratury o przestępstwie, które mógł popełnić Olszewski (wyprowadzając dokumenty) i szef Kancelarii Piotr Kownacki (odmawiając ich zwrotu).
26 maja 2009 r. prokuratura odmawia wszczęcia śledztwa, bo "przepisy nie precyzują trybu i terminu przekazania akt", a prezydent jeszcze "weryfikuje aneks do raportu". Aneks powstał dwa lata wcześniej, latem 2007 r. Prezydent go nie ujawnił.
SKW odwołuje się do sądu, który popiera prokuraturę (2 listopada 2009r.). Od tego odwołania już nie ma.
Urząd prezydenta Kaczyńskiego ma więc pełną kontrolę nad częścią materiałów z weryfikacji WSI.
Co w nich jest? Z pisma Olszewskiego wiadomo, że to co najmniej 150 "jednostek archiwalnych". Nie tylko protokoły przesłuchań, ale przede wszystkim nagrania audio i wideo. I pięć dyktafonów cyfrowych Olympus z pełnymi dyskami. Kancelaria nawet ich nie chce oddać. 30 września 2008r. proponuje kontrwywiadowi "zwrot kosztów urządzeń".
Według źródeł "Gazety" nagrania zawierają zeznania m.in. Grzegorza Żemka (skazanego w aferze FOZZ), Jerzego Szmajdzińskiego (w latach 2001-05 szefa MON, dziś wicemarszałka Sejmu), gen. Marka Dukaczewskiego (ostatniego szefa WSI). Nie wiadomo, czego dotyczą. Z informacji "Gazety" wynika, że komisja pytała o stały zestaw nazwisk polityków, biznesmenów i dziennikarzy.
Dukaczewskiego przesłuchiwał Macierewicz. - Z pytań wywnioskowałem, że komisja szuka negatywnych informacji, które można przeciwko komuś wykorzystać - mówi nam generał. Kilka dni temu sugerował, że może chodzić o haki na trzech b. szefów MON, a dziś kandydatów na prezydenta: Bronisława Komorowskiego, Radosława Sikorskiego (obaj PO) i Jerzego Szmajdzińskiego (SLD).
- Macierewicz w rozmowach w cztery oczy z oficerami szukał negatywnych informacji o Sikorskim i Szmajdzińskim - opowiada Dukaczewski. -Gdy rozmówca był gotów je przekazać, mógł być zaproszony na przesłuchanie. Wśród tych niezweryfikowanych zeznań mogą być pomyje. Osoba pomówiona nie będzie miała żadnej możliwości obrony.
Szmajdziński przed komisją weryfikacyjną stanął raz. - Przesłuchiwał mnie Macierewicz. Z błyskiem w oku. Był bardzo nieprzyjemny. Gdy zwróciłem mu uwagę, że najpierw powinien mi okazać oświadczenie funkcjonariusza WSI, a potem pytać o zawarte tam fakty, krzyknął: "Ja tu jestem od zadawania pytań!".
Dukaczewski uważa, że treść przesłuchań może ujawnić prawdziwe intencje przesłuchujących, czyli szukanie informacji przeciwko konkretnym osobom. Stąd niechęć do oddania nagrań.
Zapytaliśmy wczoraj prezydenckie - go ministra Pawła Wypycha, czy prace nad aneksem trwają. Odparł tylko: - Prezydent powiedział, że żadnych nowych decyzji w sprawie aneksu nie ma."
http://gazetapolska.pl/artykuly/kategoria/51/2783/wrog-ludu-tomasz-sakiewicz
http://migal.salon24.pl/159066,czy-pis-odpowiada-za-swinstwo-wobec-anity-gargas
http://www.press.pl/newsy/pokaz.php?id=21733
http://wyborcza.pl/1,75478,7595378,Co_kryja_lochy_Lecha.html
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz